Tragedia w Rudniku Wielkim: Zginął chłopiec
O wypadku nastolatka na rowerze w Rudniku Wielkim służby zostały poinformowane około 19.30 w poniedziałek, 7 sierpnia. Ze wstępnych ustaleń służb wynika, że czterech nastolatków zrobiło sobie wycieczkę i jechało na rowerach, gdy w pewnym momencie jeden z nich przewrócił się i upadł na nóż, który trzymał w dłoni. Niestety wypadek był na tyle niefortunny, że chłopiec wbił sobie nóż w klatkę piersiową.
ZOBACZCIE ZDJĘCIA
- 14-latek kierował rowerem trzymając nóż z 10 centymetrowym ostrzem. Jak ustalili policjanci miał on wcześniej pochwalić się nowo zakupionym nożem. W pewnym momencie w czasie jazdy chłopiec stracił równowagę i razem z rowerem się przewrócił. Jak się okazało, trzymany przez niego nóż wbił się w okolice obojczyka. Świadkowie wypadku, 4 nastolatków, zostało przebadanych na zawartość alkoholu w organizmie. Wszyscy byli trzeźwi. Wstępne ustalenia wskazują, że był to nieszczęśliwy wypadek - mówi podkom. Sabina Chyra - Giereś z KMP w Częstochowie.
Musisz to wiedzieć
Nóż trafił w obojczyk. Interweniowało LPR
W akcji brali też udział strażacy.
- Nasze działania polegały na zabezpieczeniu miejsca zdarzenia i miejsca lądowania śmigłowca LPR-u. Strażacy z PSP i OSP pomagali w czynnościach służb medycznych i policji na miejscu m.in. podczas długiej reanimacji chłopca. Walka o jego życie trwała półtorej godziny - mówi kpt. Kamil Dzwonnik z PSP w Częstochowie.
Na miejsce zdarzenia w okolicy ul. Brzozowej zostało wezwane Lotnicze Pogotowie Ratunkowe. Służby medyczne prowadziły reanimację chłopca, by w końcu przetransportować go do Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Częstochowie.
Potworna tragedia w Rudniku Wielkim. 14-letni chłopiec nadzi...
Nóż przebił serce
We wtorek rano dyrektor szpitala na Parkitce, Zbigniew Bajkowski, poinformował, że nastolatek nie przeżył. - Tak naprawdę chłopiec przyjechał do nas martwy. Po dwóch godzinach akcji ratunkowej i reanimacji, którą rozpoczęli rodzice, nie udało się go uratować. Co prawda otworzyliśmy go, jednak 14-latek miał otwartą ranę serca, które nie podjęło już pracy - mówi dyrektor szpitala na Parkitce.
Nie przeocz
Zobacz koniecznie
Bądź na bieżąco i obserwuj
