- Ze wstępnych ustaleń wynika, że do wybuchu pożaru przyczyniły się prace budowlane prowadzone na poddaszu. Robotnicy kładli papę termozgrzewalną i mogli zaprószyć ogień - poinformował w czwartek rano Andrzej Abulewicz, zastępca komendanta Wojewódzkiej Straży Pożarnej we Wrocławiu. Dokładne przyczyny pożaru mają być ustalone w śledztwie prowadzonym pod nadzorem Prokuratury Rejonowej w Wałbrzychu.
W czwartek na terenie zamku wciąż pracują biegli z zakresu pożarnictwa. Wiadomo już, że spłonęło aż 600 - a nie jak informowano wcześniej - 200 metrów kwadratowych dachu. Zamek Książ jest ubezpieczony i przez spółkę, i gminę Wałbrzych. Jeszcze w czwartek na miejscu mają się pojawić przedstawiciele firm ubezpieczeniowych, żeby oszacować straty. Jest szansa, że odszkodowanie wystarczy na pokrycie kosztów remontów.
Pożar zamku Książ
Informację o pożarze w zamku Książ strażacy uzyskali w środę o godz. 13.48, bezpośrednio z systemu alarmowego zabytku, który jest połączony z ich stanowiskiem. Natychmiast na miejsce wysłano dwa strażackie zastępy. - Kiedy przed 14 włączył się alarm, oprowadzałem po zamku małżeństwo z dzieckiem. Natychmiast udaliśmy się do wyjścia - mówi przewodnik Jacek Pielich. - W obiekcie była jeszcze około 15-osobowa grupa turystów niepełnosprawnych na wózkach. Ewakuowani byli po schodach, bo stanęły windy. Znieśli ich strażacy, przewodnicy i pracownicy zamku.