Podał też warunki, które oferuje: pensja 9 tys. miesięcznie, wyjazdy na targi i sympozja (Malediwy, Meksyk, Kuba), a w ramach "układu" m.in. zakupy, prezenty. "Decyzję pozostawiam pani i jeżeli uraziłem, nie było to moim celem" - dodał.
Pani Magda przyznaje, że była zaskoczona. - Takie rzeczy ogląda się w filmach, a one dzieją się obok nas - mówiła. "Nie jestem zainteresowana"- odpisała niedoszłemu pracodawcy.
Podobnych ogłoszeń o pracy w Lublinie jest dużo więcej. Skontaktowaliśmy się z autorem opisanego anonsu. Jego zdaniem oburzenie w tej sytuacji to przejaw zaściankowości. - Brzydzę się sztuczną pruderyjnością co niektórych kobiet. Żyjemy w wolnym kraju i każdy ma prawo zamieszczać takie ogłoszenia, na jakie ma ochotę - napisał w e-mailu. - Nikt nie będzie mi mówił jak mam prowadzić politykę kadrową - dodał. Na pytanie, ile pań chciało dla niego pracować i czy znalazł odpowiednią, nie odpowiedział. Zdaniem prawnika, mężczyzna nie ma czystego sumienia. - Zachowanie może być traktowane jako usiłowanie popełnienia przestępstwa. Kodeks karny zabrania nadużywania stosunku zależności w celu doprowadzenia innej osoby do obcowania płciowego - argumentował Bartosz Kwiatkowski, adwokat.
Nic złego w tej sytuacji nie widzi natomiast Magdalena Dąbrowska, socjolog z UMCS. - Kobieta, która stara się o pracę, wie od początku, jakie będzie miała obowiązki. Może podjąć świadomą decyzję. Jest w lepszym położeniu niż wiele kobiet, do których szef zaleca się dopiero, gdy one już pracują i są w pewnym sensie w sytuacji bez wyjścia - tłumaczyła.
***
"Zatrudnię osobistą asystentkę. Wymagania: wykształcenie obojętne, nienaganny wygląd, dyskrecja", "Poszukuję asystentki bardzo osobistej" - na takie oferty natknąć się mogą panie poszukujące pracy w Lublinie. Jedni nie widzą w nich nic złego, inni są oburzeni.
- Studiuję administrację i zamierzam szukać pracy właśnie na stanowisku asystentki - mówi Aneta z Lublina. - Na pewno nie skorzystam z takich ofert, ale wkurza mnie, że się pojawiają, bo to utrwala obraz sekretarki jako tej, która jest głupia i śpi z szefem - tłumaczy oburzona. Nie wszyscy podzielają jej opinię.
- Teoretycznie wiadomo, o jaką pracę chodzi i to w pewnym sensie jest w porządku - mówi Paulina Dudek, studentka polonistyki. Jej zdaniem różne są powody, dla których kobiety decydują się na taką "pracę". - Część szuka dodatkowych atrakcji. Innym odpowiada wyższe wynagrodzenie. Są też takie, które biorą to, co jest, bo pracy nie ma - domyśla się.
Magdalena Dąbrowska, socjolog z UMCS, dostrzega jeszcze jeden aspekt tego zjawiska. - To być może próba zalegalizowania czegoś w rodzaju pracy seksualnej - tłumaczy. - Prostytutki m.in. z Holandii przy poparciu feministek walczą o to, by mieć takie same prawa jak zwykli pracownicy. Zatrudnienie w charakterze asystentki i kochanki jest może trochę zmodyfikowanym sposobem na wcielenie tego postulatu w życie - tłumaczy.
Ewa Pajuro
Codziennie rano najświeższe informacje z Lublina i okolic na Twoją skrzynkę mailową.
Zapisz się do newslettera!