Pracowity początek roku Mateusza Morawieckiego. Premier rusza w podróż po Europie szukając sojuszników

Dorota Kowalska
Mateusz Morawiecki musi przekonać szefów rządów UE, że w Polsce nie jest naruszana praworządność
Mateusz Morawiecki musi przekonać szefów rządów UE, że w Polsce nie jest naruszana praworządność Adam Guz
Styczeń będzie bardzo pracowity dla premiera Mateusza Morawieckiego. Po pierwsze po święcie Trzech Króli ma dojść do zmian w rządzie. Po drugie musi on szukać wsparcia w Europie. Zaczyna od Viktora Orbána.

Początek roku będzie dla premiera Mateusza Morawieckiego bardzo pracowity, ale sam premier rozpoczął od złożenia Polakom życzeń na Twiterrze. „Każdy nowy rok przynosi nadzieję” - napisał. „Sto lat temu Polacy pokazali, że tylko razem można było odnieść największe zwycięstwo - odzyskaliśmy niepodległość. Dziś wypełniamy testament naszych przodków poprzez budowę silnego, nowoczesnego i sprawiedliwego państwa” - dodał.

Tyle życzenia, a obowiązki - obowiązkami. Już 3 stycznia premier Mateusz Morawiecki uda się do Budapesztu na spotkanie z premierem Węgier Viktorem Orbánem. Morawiecki jako premier ma już za swoją pierwszą wizytę zagraniczną. W połowie grudnia był w Brukseli, spotkał się z szefami rządów państw Grupy Wyszehradzkiej. Potem wraz z premierami krajów V4 rozmawiał z szefem rządu Włoch Paolo Gentilonim i szefem KE Jean-Claude’em Junckerem. Uczestniczył też w dwudniowym szczycie Rady Europejskiej, spotkał się z prezydentem Francji Emmanuelem Macronem i premier Wielkiej Brytanii Theresą May.

CZYTAJ TAKŻE: Plan podróży Mateusza Morawieckiego. Premier odwiedzi Budapeszt, Brukselę i Davos

Rozmowy z Viktorem Orbánem wydają się jednak kluczowe, zwłaszcza w obliczu ostatniej decyzji Komisji Europejskiej o wdrożeniu w stosunku do Polski tak zwanej „opcji atomowej”, a więc słynnego artykułu 7 traktatu UE w związku z ustawą o sądach powszechnych. To pierwsze w historii UE zastosowanie takiej procedury wobec kraju członkowskiego Unii. Artykuł 7 daje Unii możliwość dyscyplinowania i karania państw, które naruszają unijne wartości. Sama procedura składa się z kilku etapów. Pierwszym jest uznanie, że w jednym z państw doszło do „wyraźnego ryzyka poważnego naruszenia” praworządności. Do tego trzeba większości ministrów z 22 spośród 27 krajów UE oraz uprzedniej zgody Parlamentu Europejskiego uchwalonej większością dwóch trzecich głosów. W drugim kroku wszystkie rządy stwierdzają, że naruszenie jest stałe, poważne i jeśli tak się stanie, można przejść do trzeciego etapu, a to już jest głosowanie nad sankcjami. Traktat nie precyzuje, jakie konkretnie sankcje mogłyby zostać wprowadzone - oprócz zawieszenia prawa głosu w Radzie UE. Potencjalnie może dojść nawet do zawieszenia unijnych funduszy. Decyzja o sankcjach wymaga jednak jednomyślności przywódców UE.

I stąd wyjazd premiera do Budapesztu. Mało bowiem prawdopodobne, aby rząd Mateusza Morawieckiego wycofał się z reformy sądownictwa, czy innych wprowadzanych zmian. Tymczasem Viktor Orbán od dawna obiecuje weto, premier Morawiecki będzie chciał zapewne potwierdzenia tych deklaracji.

Jak jednak pisze Dominik Héjj, węgierski politolog, Węgry wcale nie są tak pewnym sojusznikiem, jak chciałoby tego Prawo i Sprawiedliwość. „Poleganie przez PiS wyłącznie na Budapeszcie może być ryzykowne, by wspomnieć sprawę kandydatury Donalda Tuska na szefa Rady Europejskiej. Budapeszt się jej nie sprzeciwił, mimo lansowania przez PiS Jacka Saryusza-Wolskiego. Orbán niewiele sobie robił z wypowiedzi ministra Witolda Waszczykowskiego, który w wywiadzie dla „Heti Válasz” stwierdził, że byłoby „nie do zaakceptowania, gdyby tak przyjacielski kraj popierał Tuska”” - zauważa politolog w artykule opublikowanym w „Dzienniku Gazecie Prawnej”

Po wizycie w Budapeszcie, premier Mateusz Morawiecki 9 stycznia spotka się z przewodniczącym Komisji Europejskiej Jean-Claude’em Junckerem. Jean-Claude Juncker napisał bowiem, w dniu kiedy zapadła decyzja o wdrożeniu artykułu 7: „To trudny dzień dla Polski, ale także dla UE. W takich chwilach szczególnie potrzebny jest dialog. Dlatego zaprosiłem premiera Mateusza Morawieckiego do Brukseli, aby kontynuować naszą rozmowę rozpoczętą na Radzie Europejskiej”. Premier Morawiecki zaproszenie przyjął. Po tej wizycie można się podziewać kolejnych zagranicznych wyjazdów premiera i poszukiwań sojuszników w sporze polskiego rządu z Brukselą.

Styczeń, to także czas rekonstrukcji rządu, o której mówi się do dwóch miesięcy. Póki co zmiana była właściwie kosmetyczna, aczkolwiek ważna - wicepremier został premierem, a premier wicepremierem. W styczniu przetasowania w rządzie mają być jednak znacznie głębsze.

CZYTAJ TAKŻE: Mateusz Morawiecki dla TVP Info o planach rządu na 2018 roku. Premier o uchodźcach, rekonstrukcji rządu i reformie służby zdrowia

- Nie znam dokładnej liczby, znam jakieś przymiarki, ale to będzie co najmniej kilka resortów, w tym również te zaliczane do „superważnych” - mówił Adam Bielan w Radiu Zet. Podkreślił, że wymienionych zostanie „nieco mniej” niż połowa ministrów. Dopytywany, czy rekonstrukcja obejmie również ministra spraw zagranicznych Witolda Waszczykowskiego, Bielan odparł, że nie może tej informacji potwierdzić. - Mogę też powiedzieć, że nikt nikogo nie zmusza do bycia ministrem. Po ludzku niektórym kolegom mogę współczuć, ale jeśli ktoś zostaje ministrem, to musi wiedzieć, że przychodzą momenty, kiedy będzie musiał odejść ze stanowiska - dodał wicemarszałek Senatu.

Który z ministrów straci stanowisko? Pozycja ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, wydaje się niezachwiana. Media już kilka tygodni temu donosiły, że doszło do porozumienia premiera i ministra sprawiedliwości. Posłowie Solidarnej Polski, której szefuje Ziobro, poparli kandydaturę dotychczasowego wicepremiera na szefa rządu w czasie głosowania w Sejmie nad wotum zaufania. W zamian dotychczasowa strefa wpływów Ziobry w rządzie i spółkach Skarbu Państwa pozostanie bez zmian. Poza tym, Ziobro jest przewodniczącym Solidarnej Polski wchodzącej w skład Zjednoczonej Prawicy, a każde zjednoczenie, to także umowa dotycząca ilości obsadzonych przez poszczególne partie stanowisk.

Pozostaje wciąż dość paląca kwestia ministra Antoniego Macierewicza. Mówiło się, że dymisja szefa MON to część układu, który zawarli ze sobą podczas negocjacji w sprawie ustaw o Sądzie Najwyższym i Krajowej Radzie Sądownictwa Jarosław Kaczyński i prezydent Duda. Na początku grudnia z Pałacu Prezydenckiego płynęły sygnały, że jeśli w nowym rządzie resortem obrony narodowej miałby kierować Macierewicz, prezydent Duda nie podpisze jego nominacji. Jednak, póki co, w grudniu podpisał. Także styczniowa dymisja Macierewicza wydaje się coraz mniej prawdopodobna. Jarosław Kaczyński, mianując Mateusza Morawieckiego premierem, musi wciąż dbać, by równowaga była zachowana, tym samym nie może rezygnować ze współpracowników o bardziej konserwatywnych poglądach. Wtedy pogłębiałby wrażenie, że nastąpił przechył w stronę frakcji bardziej umiarkowanej, a do tego prezes Prawa i Sprawiedliwości nie może dopuścić. Poza tym komisja badająca przyczyny katastrofy smoleńskiej, której politycznym patronem jest właśnie Macierewcz ma w kwietniu przedstawić swój raport - odwołanie dzisiaj Antoniego Macierewicza z ministerstwa obrony narodowej mogłoby być odczytane dość jednoznacznie.

Pozostaje kwestia Witolda Waszczykowskiego, któremu od dawna wróży sie koniec ministerialnej kariery i którego może na stanowisku szefa MSZ zastąpić „człowiek” prezydenta Andrzeja Dudy Krzysztof Szczerski, problematyczny jest Jan Szyszko oraz minister infrastruktury i budownictwa Andrzej Adamczyk. Prawdopodobnie z rządu odejdzie szefowa resortu cyfryzacji Anna Streżyńska. Jej kompetencje trafiłyby do innych resortów oraz do niedawno utworzonej komórki w kancelarii premiera odpowiedzialnej za cyberbezpieczeństwo kraju - kieruje nią zaufany polityk PiS Paweł Szefernaker. Nominacji należałoby się spodziewać w resortach rozwoju i finansów, którymi kierował Mateusz Morawiecki. Nowym ministrem miałby zostać Paweł Borys, prezes Polskiego Funduszu Rozwoju oraz przewodniczący rady nadzorczej Banku Gospodarstwa Krajowego. Ale pełną listę ministrów do wymiany poznamy pewnie w połowie stycznia.

polskatimes.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Komentarze 1

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość
Ogólnie się też wie, że premier RP ma obszerny plan zadań do wykonania i który to w sporej części sam ustanawia. Czy zatem persona, Mateusz Morawiecki, potrzebuje grafik wykonawczy z jakiejś redakcji?
Wróć na i.pl Portal i.pl