Leicester City, mimo przerwy reprezentacyjnej, to zespół bardzo chwalony w ostatnich dniach. Tylko piłkarze Liverpoolu i Manchesteru City zdobyli w tym roku więcej punktów w Premier League od kiedy "Lisy"(czyli od końcówki lutego) prowadzi Brendan Rodgers. W sobotnie popołudnie przyszedł jednak mały, ale zimny prysznic.
Pierwsza chłodna woda na gości z King Power Stadium wylała się już w 8. minucie. Faulowany w polu karnym był Marcus Rashford i po chwili sam wymierzył sprawiedliwość. Pewnie wykorzystał jedenastkę, mimo że dwie kolejki temu spudłował z jedenastu metrów w meczu z Crystal Palace.
"Czerwone Diabły" miały mecz pod kontrolą, bowiem piłkarze Leicesteru grali wolno i bardzo czytelnie. Jamie Vardy miał stwarzać największe zagrożenie, ale Harry Maguire (który do MU trafił latem z Leicesteru za 85 mln funtów) nie miał z byłym klubowym kolegą żadnych problemów. W drugiej połowie środkowy obrońca MU mógł podwyższyć wynik na 2:0, ale jego główkę pewnie obronił Kasper Schmeichel. W 82. minucie dublet mógł ustrzelić Rashford, ale z rzutu wolnego trafił prosto w spojenie. Gracze Leicesteru nie zrobili praktycznie nic, by doprowadzić do remisu.
Pod Londynem wygrała Chelsea. The Blues rozbili Watford 5:2, a bohaterem spotkania był Tammy Abraham, który ustrzelił swojego pierwszego hat-tricka w historii występów w Premier League. Młody Anglik ma już na koncie sześć goli w tym sezonie. To już jest lepszy wynik od napastników The Blues w poprzednim sezonie (Giroud - 2, Higuain - 5, Morata - 5).
Litości dla swoich rywali nie mieli gracze Tottenhamu. W małych derbach Londynu wygrali z Crystal Palace 4:0. Zadziwiać może fakt, że do siatki nie trafił Harry Kane.
5. kolejka Premier League, pozostałe wyniki
Liverpool - Newcastle 3:1, Brighton - Burnley 1:1, Sheffield - Southampton 0:1.
