Zobaczył zakład, ale przyjechał przede wszystkim podziękować pracownikom, którzy pracowali 24 godziny, także w soboty i niedziele, żeby firma mogła wdrożyć nową produkcję.
Prezydent przyjechał do Jedlicza ok. godz. 14. Wjechał na teren zakładu i spędził tam nieco ponad godzinę. Nie wpuszczono w tym czasie mediów, prezydent opuścił rafinerię i dopiero później odbyła się zapowiedziana wcześniej konferencja prasowa z udziałem Daniela Obajtka, prezesa Grupy Orlen. Dziennikarze mogli też zobaczyć, jak wygląda linia produkcyjna gdzie wytwarzany jest wirusobójczy płyn do dezynfekcji rąk.
- To były linie, które wcześniej produkowały płyn do spryskiwaczy samochodowych – opowiadał Daniel Obajtek. – W ciągu dziesięciu dni wszystkie służby firmy, biuro projektów, laboratoria, spółki podległe, spółki techniczne pracowały bardzo mocno, żeby udało się ruszyć z nową produkcją. Podkreślał że było to duże wyzwanie. - To zupełnie inna produkcja, inny skład produktu, to środek, który musi mieć certyfikaty medyczne.
Linia wymagała modernizacji. M.in. zainstalowania odpowietrzników, które w razie parowania alkoholu wyeliminują niebezpieczeństwo wybuchu.
Wyzwaniem były także kwestie logistyczne. Trzeba było zabezpieczyć opakowania, półprodukty i dodatki. – To miliony litrów, które musieliśmy zakontraktować, nie tylko w Polsce, ale również za granicą – tłumaczył prezes Orlenu. Wyjaśniał, że cały świat cierpi na brak komponentów, dlatego wymagało to dużego zaangażowania.
– Dzięki temu, że jesteśmy obecni w 96 krajach, na 6 kontynentach, mamy kontakty biznesowe, udało się szybciej i taniej zagwarantować ciągłość dostaw produkcji
– podkreślał.
Część alkoholu (w kwietniu ma to być 2 mln litrów) firma uzyskała z Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa.
Pierwsza dostawa płynu (ok. pół miliona litrów) już została skierowana do Agencji Rezerw Materiałowych. Udało się wysłać ją wcześniej o pięć dni, niż początkowo zakładano. W pierwszej kolejności produkt trafia do szpitali, wojska, instytucji publicznych. Ale pojemniki z płynem pojawiają się także na stacjach Orlenu. Na razie jest ich jednak zbyt mało - znikają błyskawicznie.
Możliwości produkcyjne jedlickiego zakładu to 750 tysięcy litrów tygodniowo. Płyn rozlewany jest na dwóch liniach, konfekcjonowany do 5 litrowych pojemników.
- Prowadzimy już następny proces inwestycyjny, budujemy dodatkowe zbiorniki, żeby zdecydowanie zwiększyć wydajność produkcyjną. W ciągu ośmiu dni powstaną kolejne mieszalniki, zwiększymy wydajność
– zapowiedział we wtorek Daniel Obajtek.
Z Jedlicza ma wyjeżdżać ok. 1,2 mln litrów płynu wirusobójczego tygodniowo.
Jak mówił prezes Obajtek, wdrożenie produkcji płynu do dezynfekcji to działanie wynikające z poczucia społecznej odpowiedzialności firmy.
– Po rozmowach z premierem i ministrem, w ciągu paru dni, zrobiliśmy tytaniczną pracę. Przeprojektowaliśmy linię produkcyjną, i nadal ją modernizujemy – mówił dyrektor generalny Orlenu.
Marcowa produkcja ma wynieść 2,5 mln litrów. Kwietniowa – 4,5 mln litrów.
W pierwszej fazie produkcji płyn wlewany był do pojemników pięciolitrowych. Od środy zaczyna się także konfekcjonowanie do opakowań litrowych, a w następnym tygodniu być może także do opakowań półlitrowych.
Prezes Obajtek zapowiedział, jakie będą ceny płynów na stacjach Orlenu. W litrowym pojemniku ma kosztować 15 zł. Pięciolitrowe mają kosztować ok. 60 zł – mniej niż początkowo.
Koronawirus na Podkarpaciu. W Przemyślu dezynfekują przystan...
