- Usłyszeliśmy głos warszawiaków. Z tego wynika nasza decyzja, umiemy się wycofać. Osobiście umiem się wycofać i biorę tę odpowiedzialność absolutnie na swoje barki - mówił tuż przed głosowaniem nad uchwałą wprowadzającą 98-proc. bonifikatę prezydent Rafał Trzaskowski.
Jak wyjaśniał, namawiał radnych Koalicji Obywatelskiej do obniżek bonifikat, ponieważ chciał, by wszyscy mieszkańcy byli traktowani po równo - zarówno właściciele nieruchomości na gruntach miejskich jak i państwowych. - Mamy w Warszawie ponad 300 tys. nieruchomości, które są położone na gruntach miejskich i ponad 80 tys., które są położone na gruntach Skarbu Państwa. Mamy nawet takie kamienice na Żurawiej czy na Kruczej, gdzie jedna kamienica w połowie jest położona na gruntach miejskich, w połowie na gruntach Skarbu Państwa. I ta nierówność, która była podstawą nasze decyzji sprzed tygodnia, będzie doprowadzała do tego, że sąsiedzi z jednej kamienicy będą zupełnie inaczej traktowani - podsumował Trzaskowski.
W związku z tym Platforma Obywatelska złożyła w Sejmie projekt ustawy, która wprowadza 98-procentową zniżkę na wszystkie przekształcenie nieruchomości. - Liczymy, że natychmiast po Nowym Roku będzie nadany numer druku tej ustawie, żeby mogła być procedowana na pierwszym posiedzeniu Sejmu w przyszłym roku - zaznaczył Sławomir Neumann, szef klubu Platformy.
Niewykluczone, że PiS podwyższy bonifikaty. Sygnalizował to premier. - Wkrótce przedstawimy propozycję - zapowiedział Mateusz Morawiecki. w środę. Zgodnie z ustawą w przyszłym roku ma obowiązywać 60-proc. zniżka na przekształcenie nieruchomości leżących na gruntach państwa.
Przypomnijmy: w połowie października na wniosek PiS rada miasta jednogłośnie przegłosowała 98-proc. bonifikaty. Radni PO żałowali swojej decyzji. „Była nieprzemyślana” - mówili.
Jak wyliczał niedawno wiceprezydent Paweł Rabiej, przy 98-proc. bonifikacie utrata przychodów Warszawy jest szacowana w stosunku do zerowej bonifikaty, na poziomie 3,5 mld zł, a w stosunku do 60-proc. bonifikaty - na poziomie około 1,8 mld zł. Teraz zapewnia, że miasto poradzi sobie bez tych pieniędzy.
Nadzwyczajne posiedzenie rady miasta Warszawy miało bardzo burzliwy charakter i przypominało obrady Sejmu. Politycy PiS mogli poczuć się jak opozycja w Sejmie. Przewodnicząca rady Ewa Malinowska-Grupińska (PO) nie chciała dopuścić do głosu radnych opozycji (PiS). Ci na kilka minut zablokowali mównicę. Po krótkiej przerwie przewodnicząca jednak zezwoliła na wystąpienia polityków PiS. Uchwałę przywracająca 98-proc. bonifikaty uchwalono jednogłośnie.
- To dobra wiadomość dla mieszkańców - ocenił w rozmowie z Agencją Informacyjną Polska Press radny PiS Sebastian Kaleta. - Platforma pokazała, że jest partią, która nie reprezentuje sobą jakiejkolwiek wiarygodności, ponieważ wszystko to, co obiecają bądź podarują wyborcom, może zostać każdego dnia odebrane bez słowa uzasadnienia - przekonuje Kaleta i przypomina, że posłowie PO, mimo że ostatecznie głosowali za wprowadzeniem bonifikat, byli im przeciwni w trakcie sejmowych dyskusji.
Radni PiS podkreślili też, że Trzaskowski był już dwukrotnie nieobecny na sesji rady miasta, dlatego przyszli na obrady z kartonowym sobowtórem prezydenta. - Będziemy go zabierać na kolejne sesje - zapowiedzieli.