Ubiegły rok był bardzo trudny dla pilotów MiG-ów 29 i jednostek obsługujących te samoloty. Przypomnijmy, że w Malborku loty po blisko 9-miesięcznym uziemieniu zostały wznowione 3 grudnia.
Dowódca generalny rodzajów Sił Zbrojnych uznał na podstawie m.in. raportów Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego, że MiG-i 29 z Malborka i Mińska Mazowieckiego można już bezpiecznie użytkować. A uziemione były po wypadku mińskiego myśliwca, który 4 marca ub. roku spadł do lasu na Mazowszu.
Intencją Dowódcy Generalnego RSZ było jak najszybsze wznowienie lotów, jednakże zasadniczą kwestią była absolutna pewność, że dochowane zostaną wszelkie starania i procedury dotyczące zapewnienia bezpieczeństwa lotów. Do tej pory samoloty te były poddawane realizowanym, zgodnie z obowiązującą dokumentacją, planowym obsługom technicznym oraz obsługom wynikającym z określonego czasu przestoju. Działania te, obok realizacji czynności profilaktycznych i usuwania wykrytych wcześniejszych usterek, miały na celu utrzymanie floty w gotowości do wznowienia lotów po spełnieniu wszystkich niezbędnych do tego warunków. Wszystkie zalecenia KBWL LP zostały wdrożone, co pozwoli na bezpieczną eksploatację tych samolotów
– informowało pod koniec listopada ub. roku DG RSZ.
Czy eksploatacja rzeczywiście jest bezpieczna? Portal Onet donosi bowiem, że specjaliści z KBWL LP badają dwa zdarzenia z 22 Bazy Lotnictwa Taktycznego. 14 stycznia z samolotu w trakcie lotu odpadł spadochron hamujący, który po wylądowaniu jest wykorzystywany do wyhamowania myśliwca. Jak podaje Onet, powołując się na pilotów, spadochron umieszczony w ok. 50-centymetrowej tubie waży około 20 kg. Miał wypaść nad obszarem zabudowanym, więc gdyby trafił w człowieka, mógłby nawet zabić. Do tej pory trwają poszukiwania sprzętu.
DG RSZ potwierdza nam, że „doszło w 22 BLT do zdarzenia lotniczego związanego z urwaniem czaszy spadochronu hamującego”. Jednak inaczej przedstawia jego przebieg.
Lądowanie samolotu MiG-29 z wypuszczonym spadochronem (rozerwana czasza) nastąpiło dnia 14.01.2020 r. Od samolotu NIE odpadł „pocisk” umieszczony w tubie o długości ok. 50 cm, ważący ok. 20 kg. Doszło jedynie do urwania czaszy wraz z linkami od głównej taśmy mocującej spadochron hamujący do statku powietrznego, której waga wynosi nie więcej niż 7 kg
- odpowiada nam Wydział Działań Komunikacyjnych DG RSZ.
Według dowództwa, wstępna analiza uszkodzeń wskazuje, że prawdopodobnie urwanie nastąpiło w wyniku samoczynnego otwarcia czaszy spadochronu w locie, która następnie swobodnie opadła na ziemię.
Powierzchnia czaszy wynosi 14 m kw., więc opadający swobodnie spadochron na ziemię wytworzył nacisk ok. 0,5 kg/m kw., zatem nie mógł stanowić bezpośredniego zagrożenia dla ludności cywilnej
– zapewnia DG RSZ.
Z odpowiedzi dowiadujemy się też, że nawet bez spadochronu dzięki instalacji hamującej znajdującej się w MiG-u 29 może on bezpiecznie wyhamować na pasie. Ostateczna przyczyna zdarzenia zostanie przedstawiona po zakończeniu prac przez KBWL LP.
Wcześniej, w grudniu ub. roku, także w jednym z malborskich MiG-ów 29 miało dojść do awarii prądnicy. Pilot – jak podaje Onet - na szczęście zdążył wrócić i wylądować, zanim z powodu braku prądu „wysiadłyby” wszystkie systemy. Eksperci, z którymi rozmawiał portal, stwierdzają, że taka awaria jest już bardzo poważnym incydentem.
Piloci MiG-ów 29 mają też skarżyć się na szereg innych usterek przydarzających się w samolotach po przywróceniu ich do służby. Zresztą, myśliwców, które nadają się do użytku, jest bardzo mało. Jeden z malborskich pilotów powiedział Onetowi, że w tutejszej bazie sprawny jest jeden myśliwiec szkolno-bojowy i cztery bojowe.
Niesprawności kabin, rozwarstwianie się owiewek, pękające elementy podwozia oraz problemy z silnikami wynikają z naturalnego zużycia technicznego przedstawionych elementów. W przypadku niespełnienia wymaganych warunków technicznych podejmowane są niezwłoczne działania profilaktyczne w konsultacji z zakładami remontowymi
- zapewnia DG RSZ.
Dowództwo dodaje też, że w wyniku kilkumiesięcznego wstrzymania lotów na samolotach MiG 29 doszło do "nawarstwienia liczby statków powietrznych z nieukończonymi obsługami i naprawami wymagającymi wykonania lotów próbnych kontrolnych".
- Wraz z sukcesywnym wznowieniem dopuszczeń poszczególnych pilotów, w zależności od warunków atmosferycznych, będzie możliwe sukcesywne poprawienie dostępności floty MiG-29 – odpowiada DG RSZ.
Piloci od grudnia są w trakcie odzyskiwania uprawnień do lotów na tym typie myśliwców. Wygasają one po półrocznej przerwie w lataniu, a ta była jeszcze dłuższa.
Pomimo pojawiających się uwag, zdaniem Ministerstwa Obrony Narodowej wysłużone MiG-i 29 mogą być użytkowane przez polskich lotników maksymalnie nawet jeszcze przez 10 lat.
