W marcu tego roku, białostocki sąd rejonowy za pięciokrotne naruszanie zakazu prowadzenia pojazdów, skazał Daniela Martyniuka na 10 miesięcy więzienia w zawieszeniu na trzy lata. Orzekł też zakaz kierowania autem na kolejne sześć lat i grzywnę 10 tys. zł (250 stawek dziennych przy wartości stawki 40 zł).
Oskarżony i jego obrońca nie zgodzili się z tym orzeczeniem. W apelacji mec. Andrzej Kowalski stwierdził, że wyrok pierwszej instancji jest zbyt surowy i zbyt rygorystycznie traktuje przepisy kodeksu. Nie uwzględnia natomiast tego, że oskarżony wyraził skruchę, przyznał się do winy i nie kwestionował żadnego z zarzutów. W dodatku podjął pracę - jako marynarz.
Podczas pierwszej rozprawy apelacyjnej (23.11) Daniel Martyniuk podkreślał, że prawo jazdy jest mu potrzebne, by mógł odwiedzać mieszkającą 400 km od Białegostoku córkę. - Nie chce jeździć pociągami czy autobusami, żeby nie kontaktować się z innymi ludźmi i nie zarazić dziecka - tłumaczył i dodał, że chciałby, aby wyrok był uczciwy i sprawiedliwy.
Czytaj również:
Przeciwko apelacji była prokurator, która zauważyła, że gdyby Daniel Martyniuk nie jeździł samochodem, 3-letni zakaz prowadzenia (orzeczony w innej sprawie) minąłby w marcu tego roku.
We wtorek - po rozpatrzeniu apelacji - sąd okręgowy utrzymał wyrok sądu rejonowego, co oprócz więzienia w zawieszaniu oznacza zakaz kierowanie jakimkolwiek pojazdem mechanicznym przez najbliższe sześć lat.
- Wyrok sądu pierwszej instancji jest w każdym aspekcie wyrokiem sprawiedliwym i uczciwym. Kara to sprawiedliwa odpłata za wyrządzone zło, proporcjonalna do czynu i winy sprawcy. Wyrok, rozmiar kary zasadniczej oraz wysokość środka karnego w postaci zakazu prowadzenia pojazdów mechanicznych orzeczony przez sąd rejonowy, spełniają wszystkie przesłanki sprawiedliwego wyroku - uzasadniała sędzia Marzanna Chojnowska.
Czytaj również:
Cytowała też wyjaśnienia oskarżonego, w których mówił, dlaczego wiedząc, że ma trzyletni zakaz wsiadania za kierownicę świadomie go ignorował. Stwierdziła też, że na pewno orzeczony zakaz prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych przez sześć lat wywoła utrudnienia w życiu Daniela Martyniuka.
- Być może będzie się pan musiał przyzwyczaić do nielubianej jazdy pociągiem. Ale orzeczony zakaz jest tylko i wyłącznie utrudnieniem. Nie uniemożliwia dalszego rozwoju zawodowego, czego dowodzi kontrakt o pracę, który zawarł pan w 21 czerwcu 2021 roku. Brak możliwości kierowania pojazdami nie uniemożliwia też kontaktów z córką, a będzie wymagał tylko zrezygnowania z komfortu jazdy swoim samochodem. Celem kary nie jest ułatwianie życia. Kara jest następstwem popełnienia czynów zabronionych. Musi pan ponieść ujemne konsekwencje swoich niezgodnych z prawem zachowań, a w przyszłości zmienić swoje postępowanie - podsumowała sędzia Marzanna Chojnowska.
Czytaj również:
Po rozprawie Daniel Martyniuk stwierdził, że nie wie, czy przyzwyczai się do tak długiego zakazu kierowania samochodem i prawdopodobnie zmieni miejsce zamieszkania na inny kraj.
