Według urzędników miejskich, krakowianie są najlepiej wyedukowanymi ekologicznie mieszkańcami Polski, a gmina prowadzi dwa najlepsze w kraju programy wsparcia dla osób chcących wymienić przestarzałe paleniska. Skoro jest tak dobrze, to wydawać by się mogło, że do 2019 roku zlikwidujemy wszystkie piece węglowe. Tymczasem z najnowszych danych wynika, że wcale to nie jest pewne. Miasto finansuje teraz wymianę palenisk w 80 procentach (w przyszłym roku już tylko w 60 proc.). Liczba wniosków o wymianę spadła drastycznie - z 7,3 tys. do niecałego tysiąca. A za chwilę rozpocznie się kolejny sezon grzewczy, kiedy w Krakowie ciężko oddychać.
Wniosków znacznie mniej
Pod koniec 2016 roku w Krakowie było jeszcze do zlikwidowania 16 tys. przestarzałych palenisk domowych. Zgodnie z uchwałą antysmogową od września 2019 w mieście nie można będzie palić węglem ani drewnem. Pieców trzeba się więc pozbyć. Dlatego Program Ograniczenia Niskiej Emisji to kluczowy punkt w walce miasta ze smogiem. Tyle, że krakowianie są znacznie mniej zainteresowania wymianą pieców niż rok temu.
W 2016 r. złożyli 7300 wniosków o wymianę pieców węglowych, a do końca sierpnia br. - tylko 973. Radni miejscy i Krakowski Alarm Smogowy uważają, że jest czym się martwić, ale władze miasta przekonują, że wręcz przeciwnie.
- W zeszłym roku duża liczba wniosków wynikała z e 100-procentowej dopłaty do wymiany pieców. W tym zmalała ona o 20 procent i to przełożyło się od razu na mniejszą liczbę chętnych. Szkoda, bo im szybciej wymienilibyśmy wszystkie piece, tym szybciej oddychalibyśmy czystym powietrzem w Krakowie - komentuje Ewa Lutomska, wiceprezes Krakowskiego Alarmu Smogowego. Obawia się, że skoro dotacja w następnym roku spadnie o kolejne 20 procent, to wniosków o wymianę pieców będzie jeszcze mniej.
Mimo to władze miasta optymistycznie zakładają, że w tym roku zlikwidowanych zostanie 8 tys. kotłów, pieców i kominków. Jeśli faktycznie udałoby się zrealizować wszystkie tegoroczne inwestycje, to w Krakowie na kolejne dwa lata pozostałoby 8 tysięcy palenisk do likwidacji. W 2018 i w 2019 należałoby wymienić po 4 tysiące.
Ilu faktycznie nie ma pieców
Według radnego miejskiego Łukasza Wantucha, bez radykalnych zmian nie ma szansy na to, by do 2019 zlikwidować wszystkie piece, które emitują najwięcej zanieczyszczeń do powietrza.
- Złożenie wniosku nie zawsze oznacza, że dojdzie do wymiany pieca. Złożyłem interpelację, w której proszę urzędników, aby podali o ile mniej mamy tych ostatnich w porównaniu do liczby wnioskodawców - mówi Wantuch.
Pytanie, ile faktycznie wymieniono pieców zadał miastu także Krakowski Alarm Smogowy. Na razie nie dostał odpowiedzi.
Urzędników miejskich nie martwi to, że spada liczba wniosków o wymianę kotłów. Zapewniają, że mają wszystko pod kontrolą.
- W 2017 roku rekordu nie będzie, ponieważ nie ma już tylu palenisk węglowych co dawniej. Punktem odniesienia do oceny liczby wpływających wniosków mogą być lata wcześniejsze. W 2013 było ich 1131, w 2014 - 3085, w 2015 - 2396 - wylicza Maciej Grzyb z biura prasowego magistratu. I zaznacza, że 973 prośby o dotację złożone do końca sierpnia to i tak więcej, niż zakładał urząd.

Problem z z najuboższymi
Największym kłopotem, jeśli chodzi o likwidację źródeł niskiej emisji, jest dotarcie do osób najuboższych. Tych, których nie stać na ogrzewanie domów np. gazem, a czasem nawet węglem, więc w piecach palą często śmieciami.
Miasto prowadzi Lokalny Program Osłonowy (według urzędników „jeden z najlepszych w Polsce program wsparcia dla mieszkańców”), dzięki któremu można się ubiegać o pokrycie różnicy w opłatach pomiędzy ogrzewaniem ekologicznym a węglowym. Taka jednorazowa roczna dotacja to ok. 1150 zł.
- Wydaje mi się, że wśród złożonych wniosków brakuje tych od osób najuboższych - mówi Lutomska. - Miasto powinno podjąć współpracę z MOPSEM i pomóc tym ludziom przejść przez proces wymiany ogrzewania. Mam nadzieję, że w 2019 roku nie okaże się, że dla nich zabraknie 100-procentowej dotacji. Są zapewnienia z miasta, że tak nie będzie. To nas jednak nie uspokaja.
Dziwi się, że pieców nie wymieniono jeszcze w budynkach komunalnych.
Pomysł na rozwiązanie problemu z ubogimi ma radny Wantuch. Chce, by miasto pokrywało cały koszta ogrzewania u najuboższych rodzin. W zamian ludzie mieliby odpracować taką pomoc.
Orężem miasta w walce ze smogiem mają być także kampanie edukacyjno-promocyjne. Dwa razy w roku prowadzona są pod hasłem „TAK! Dla czystego powietrza” (kolejna edycja ruszyła 22 września). Krakowian odwiedzają wtedy przedstawiciele Urzędu Miasta Krakowa, wyjaśnają zasady Programu Ograniczania Niskiej Emisji i zachęcają do wymiany palenisk na ogrzewanie ekologiczne.
- To dobry pomysł, ale nie wiem, ilu mieszkańców otwiera drzwi urzędnikom i ilu zostaje przekonanych do wymiany. Nawet jeżeli ta kampania poskutkowała 973 wnioskami, to i tak mało - zauważa Ewa Lutomska. - Jeśli mamy 8-10 tysięcy pieców do likwidacji, to musimy się zastanowić, jak wymienić 5 tys. na rok. W obecnym tempie nie zdążymy pozbyć się ich do września 2019.
Wielki smog w Krakowie, internauci próbują złapać oddech MEM...
WIDEO: Co Ty wiesz o Krakowie?
Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto
