Do zdarzenia doszło, kiedy Radosław Włoszek jechał służbową skodą superb. Jak twierdzi, próbował uniknąć uderzenia w tył innego samochodu i zjechał na lewy pas. Tam zderzył się czołowo z peugeotem, którym podróżowała pięcioosobowa rodzina z Krakowa, w tym trójka dzieci. Najpoważniejsze rany odniósł pięciolatek, którego do szpitala zabrał helikopter.
Włoszkowi został przedstawiony zarzut naruszenia zasad bezpieczeństwa w ruchu lądowym i spowodowanie wypadku. Grozi mu do 3 lat więzienia. Dlaczego prokurator chce teraz, aby ten uniknął kary?
- Przyznał się do winy, posiada nieposzlakowaną opinię, nie był wcześniej karany, żałuje swojego czynu i dąży do pojednania z pokrzywdzonymi - wyjaśnia Maria Gruszczyńska-Buczek, zastępca prokuratora rejonowego w Chrzanowie.
Decyzja chrzanowskiej prokuratury budzi wątpliwości prawników. Mecenas Janusz Furgała, były prokurator, który wiele lat zajmował się sprawami wypadków drogowych, jest zdumiony decyzją śledczych. - Warunkowe umorzenie kary jest stosowane w sytuacji, gdy nie doszło do rażącego naruszenia przepisów ruchu drogowego, a spowodowane obrażenia ciała pokrzywdzonych są niewielkie - wyjaśnia.
Zauważa, że kierowca, który zjechał na przeciwny pas ruchu i tam się zderzył z innym autem, dopuścił się rażącego naruszenia przepisów. - To, że prokurator wnioskuje o warunkowe umorzenie kary jest bez precedensu - dodaje mec. Furgała.
Sąd może nie uwzględnić wniosku prokuratora. Wówczas Włoszka czeka proces. Prawomocny wyrok byłby skazą na jego karierze, ale nie pozbawi go posady prezesa lotniska, bo tylko popełnienie umyślnego przestępstwa skutkuje utratą możliwości pełnienia funkcji publicznych.
Radosław Włoszek to były asystent Beaty Szydło. Po objęciu przez nią stanowiska premiera zrobił zawrotną karierę, zostając prezesem w Balicach i członkiem Rady Nadzorczej TVP.