Przypadek Tomka Sawyera

Przemek Łucyan
123RF
Twój syn co chwila dostaje w szkole uwagi za złe zachowanie? Cokolwiek się stanie, koledzy mówią, że to jego wina? A może w domu również jest pierwszym podejrzanym, gdy ktoś zbije wazon albo zje czekoladę? Czy mamy w domu rozrabiakę, czy ofiarę pomówień?

Janek był zawsze wyższy i silniejszy od rówieśników - mówi pedagog Bogumiła Borowska. - Powinien więc budzić respekt, ale nie budził. Był popychany i wyśmiewany. Stał się też kozłem ofiarnym. Na niego można było można wszystko zwalić. Czy ktoś na WF-ie złamał kij do unihokeja, czy napisał na tablicy: "matematyczka to baba jaga" - zawsze Janek kończył z uwagą w dzienniczku. O co by go jednak nie oskarżono, siedział cicho i nie protestował. Dlaczego? Rodzice wpoili mu, że zawsze musi być grzeczny. Nawet gdy ktoś go uderzy, czy oskarży o to, czego nie zrobił. Nie wolno mu oddać czy iść do pani i powiedzieć, co się stało. Janek nie skarżył się więc rodzicom, bo bał się, że go zignorują.

Dopiero zmiana ich podejścia odmieniła jego życie. Wtedy od nowa zaczął uczył się, jak radzić sobie w grupie. Nie był już potulny, ale stał się agresywny. Wystarczyło, że ktoś go szturchnął, a on od razu oddawał. A gdy, po staremu, kolega chciał zwalić na niego winę, wpadał w histerię.

Wkrótce to Janek zaczął być uważany za klasowego rozrabiakę. Dopiero po jakimś czasie zrozumiał, że nie musi tak reagować. Zauważył, że jeśli nawet kolega go wyzywa, a on go złapie i uderzy, to sam dostanie jedynkę z zachowania. Gdy zaś komuś lub jemu dzieje się krzywda, lepiej iść do nauczycielki i jej o tym powiedzieć. A gdy ktoś go pomawia - wystarczy zaprzeczyć: "Nie, to nie ja".

Zły nauczyciel
- Dziecko trzeba też nauczyć sprytu, wyczucia sytuacji - dodaje Borowska. - Nie można mu wszystkiego zakazywać, bo skończy jako popychadło. Dziecko musi wiedzieć, jak powinno zareagować, jeśli ktoś je atakuje. Jeżeli np. syna uderzył kolega, to musi wiedzieć, że jeżeli zdecyduje się mu oddać, będzie tak samo winny jak on.

Tamten zaczął, ale w efekcie obaj się bili, a jeżeli uderzy go mocniej, to jeszcze tamten pójdzie na skargę i to nasz syn dostanie naganę. Pokażmy mu inne sposoby dania nauczki złośliwemu rówieśnikowi. Zamiast bić, może odmówić pomocy przy odrabianiu lekcji lub nie pożyczyć 2 zł na colę.

Warto też nauczyć dziecko, że niektóre rzeczy wolno robić tylko w konkretnych sytuacjach. Syn musi np. umieć ładnie jeść, ale są momenty, kiedy rodzina się wygłupia i np. przekłada kluski z talerza na talerz. Czasem można odstąpić od reguł.

- Trudniej pomóc synowi czy córce, jeśli to nauczyciel czyni z nich winowajców - mówi Borowska. - Rodzice nie mogą się z nim pokłócić, bo zaszkodzą dziecku. W takich sytuacjach trzeba przestrzegać kilku zasad. Po pierwsze, warto ustalić, co faktycznie się stało. Nie możemy polegać tylko na tym, co mówi syn czy córka. Ale też nie powinniśmy za pewnik przyjmować opinii nauczyciela. Najlepiej przeprowadzić konfrontację. Porozmawiać z dziećmi, które widziały, jak np. ktoś w trakcie zabawy w berka zrzucił z okna donicę. Porównać ich wypowiedzi. Ale też porozmawiać z innymi nauczycielami, przede wszystkim z tym, który akurat miał dyżur. Poprośmy też wychowawcę, aby sprawę omówić przy klasie. Jeżeli okaże się, że nasz syn jest niewinny, musimy stać po jego stronie
i dopilnować, aby nie został ukarany. Jeżeli jednak to on stłukł doniczkę, musimy mu powiedzieć, że źle zrobił, ale jeszcze gorsze było to, że nie powiedział nam prawdy.
- Źle, jeżeli rodzice ślepo bronią dziecka - mówi Borowska. - "Nigdy mnie nie okłamał" to ich główny argument. Ale tak naprawdę po prostu nigdy nie złapali go na gorącym uczynku. Natomiast jeżeli bez względu na wszystko dziecko słyszy, że jest w porządku, to będzie dokuczało innym przekonane, że nic mu nie grozi. Musimy być sprawiedliwi wobec własnego dziecka. Pamiętajmy jednak, że nauczycielom często nie chce się dociekać prawdy i dziecko może czuć się pokrzywdzone. Jeżeli nasza córka raz została złapana na pisaniu po ławce, to następnym razem, gdy nauczyciel zobaczy na jej ławce napisy, uzna, że to jej sprawka. Ważne, aby reagować od razu i nie dopuścić do tego, aby przyklejono jej etykietkę klasowego rozrabiaki.

- Niektóre dzieci są bardziej ciekawe świata od innych - mówi Borowska. - I to one mogą częściej broić, ale to nie znaczy, że chciały źle. Piotrek jest np. bardzo żywy. Skacze, udając Spidermana, biega jak szalony po domu i po szkole. Zdarzy mu się potrącić stół i rozlać herbatę albo wpaść na koleżankę i nabić jej guza. Ale on po prostu chce się bawić. Jeśli nasze dziecko też rozsadza energia, zaproponujmy mu dodatkowe zajęcia, podczas których będzie się mógł wyszaleć. Dzieci nawet robiąc psikusy, uczą się życia i poznają świat. Dopóki nie robią nikomu krzywdy, nie mówmy im wciąż: "Uspokój się".

Mały społecznik
Jeżeli to nasze dziecko jest zawsze wszystkiemu winne, nie musi to oznaczać, że jest kozłem ofiarnym. Może mieć przywódcze zdolności i dlatego występować przeciw nauczycielom czy złym kolegów.

- Jeżeli dziecko chce walczyć w obronie interesów swojej klasy czy przyjaciół, nie powinniśmy mu zabraniać - mówi Borowska. - Raczej podpowiedzmy mu, jak powinno postępować, aby bronić ich tak, by nie zbierać uwag. Przede wszystkim musi zachowywać się kulturalnie i spokojnie. Jeżeli np. pani od biologii chce zrobić kartkówkę, choć tego dnia klasa miała już dwie z innych przedmiotów, trzeba jej powiedzieć, że skoro wszyscy uczyli się do spraw­dzianów z dwóch innych przedmiotów, to większość kolejną kartkówkę obleje. A przecież nauczycielowi też zależy na tym, aby dzieci, które sam uczy, nie miały jedynek. Jeśli to nic nie da, warto poradzić dziecku, by zwróciło się do dyrektora szkoły. W statucie na pewno jest zapis o ilości dopuszczalnych sprawdzianów.
Jak dobrze pomagać
Jeżeli nasza córka pomagała koleżance na sprawdzianie, została złapana i obniżono jej za to ocenę, rodzice nie mogą jej karać. Powinni powiedzieć: "nauczyciel musiał obniżyć ci ocenę, bo takie są zasady. Ale moim zdaniem, chcąc pomoc koleżance, nie zrobiłaś nic złego. Ale jeśli nauczyciel złapie cię na tym jeszcze kilka razy, może obniżyć ci ocenę na koniec roku. Dlatego zamiast pomagać koleżance podczas sprawdzianu, możesz się z nią umówić po szkole i pomóc jej nauczyć się wymaganego materiału".

Możemy też porozmawiać z wychowawcą, aby zaproponował naszą córkę na przewodnicząca klasy. Jeżeli widzimy, że dziecko chce działać, pomóżmy mu, by zamiast wpadać w kłopoty, rozwijało swoje społeczne umiejętności.

- Bywa tak, że dzieci rozrabiają albo biorą na siebie nie swoje winy po to, by zaimponować innym - mówi Borowska. - Jeżeli nasz syn chce się kumplować z klasowymi rozrabiakami, zareagujmy. Musi wiedzieć, że przyjaciół i uznanie powinno się zdobywać pozytywnym zachowaniem, a nie łobuzowaniem, bo tylko taka przyjaźń będzie prawdziwa. Jeżeli kolega mówi mu, że gdy przyzna się, że zbił szybę zamiast niego, to wtedy będzie należeć do ich bandy, powiedzmy mu, że tak naprawdę wcale nie chce go w bandzie, tylko jest tchórzem i boi się kary za zniszczone okno.

Używajmy własnego przykładu np. tata ma trzech dobrych przyjaciół, z którymi co weekend jeździ na ryby, ale kiedy remontował dom, to przyjechali mu pomóc. Wcale nie poznał ich, wybijając okna, tylko grając w piłkę. I ta przyjaźń trwa już 20 lat. Wtedy syn zrozumie, że koledzy chcieli go oszukać, a nie przyjaźnić się z nim, i przestanie starać się im zaimponować.

Wróć na i.pl Portal i.pl