- Życiu pogryzionej przez psy dziewczynki nic nie zagraża - uspokaja prof. Piotr Czauderna, szef Kliniki Chirurgii i Urologii Dzieci i Młodzieży w gdańskim Szpitalu Copernicus. - Dziecko doznało jednak poważnych obrażeń, których leczenie będzie długotrwałe.
Ze względu na istniejące ryzyko zakażenia mała pacjentka leczona jest antybiotykami. Na szczęście dziecko miało założony kask, który pozwolił ochronić częściowo głowę.
Do zdarzenia doszło w czwartek po południu. Mogło skończyć się bardziej tragicznie, gdyby nie zdecydowana reakcja przechodzącego mężczyzny, który odgonił psy. Mastify tybetańskie wybiegły z posesji, na której znajduje się ich hodowla.
- Psy były pod właściwym nadzorem, a ogrodzenie było stabilne - tłumaczy podinsp. Mariusz Cybulski z tczewskiej policji. - Nie wiemy jeszcze, jak udało się im sforsować furtkę.
Czytaj więcej na ten temat: Dziewczynka z Rokitek została pogryziona przez psy. 9-latka straciła palec [ZDJĘCIA]
Psy, które ją zaatakowały dziecko znajdują się pod obserwacją weterynarza. Po kontroli hodowli okazało się bowiem, że jeden z psów nie był szczepiony. Właściciel został ukarany za to mandatem.
Sprawą zajęła się prokuratura.
(TVN24)
Zszokowani zajściem mieszkańcy osiedla podkreślają, że to pierwsze tak niebezpieczne zdarzenie z udziałem mastifów. Nie wiadomo, co sprowokowało je do ataku. - Problem prawdopodobnie tkwi w błędach popełnionych w hodowli i tresurze zwierząt, które zaatakowały dziecko - uważa Miriam Gołębiewska, psia behawiorystka.
Czytaj też: Szkoła na czterech łapach. Pies, który warczy, mówi „odejdź”
Cały artykuł na ten temat przeczytasz w sobotnio-niedzielnym, papierowym wydaniu "Dziennika Bałtyckiego" z 9-10.04.2016 r. albo kupując e-wydanie gazety