- Trudno nawet opisać to, co się tam wydarzyło. To się w głowie nie mieści - mówi Dominika Krzyczkowska, matka Szymona. - Była godz. 11.30. Zgłosiliśmy się do rejestracji. Usłyszeliśmy, że psycholog może nas przyjąć o 14.30. Ale poradzono nam, żeby zapytać w jednym pokoju, czy możemy wejść już teraz. Tak zrobiliśmy. Psycholog akurat miał pacjenta i skierował nas do pokoju obok do koleżanki. Grzecznie zapytaliśmy kobietę, czy może nas przyjąć.
Według relacji łodzianki, psycholog wybiegła z gabinetu i krzyczała na swojego kolegę, by nie organizował jej czasu. - Używała niecenzuralnych słów - mówi pani Dominika. - Była agresywna, złość przeniosła się na nas. Krzyknęła, że syn wygląda jak debil i przez sam wygląd nigdy nie przejdzie tych badań.
Rodzina Krzyczkowskich złożyła skargę do kierownictwa ośrodka i wezwała na miejsce policję. Badanie alkomatem wykazało, że psycholog była trzeźwa. - Ostatecznie badanie przeprowadziła synowi kierowniczka przychodni - mówi łodzianka.
- Dołożymy wszelkich starań, żeby sprawa została wyjaśniona - mówi Katarzyna Florczak- Pawlik, pełnomocnik dyrektora do kontaktów z mediami Ośrodka Medycyny Pracy w Łodzi. - Psycholog złożyła wyjaśnienia, ale nie mogę mówić o szczegółach.
Więcej w środowym (05.02.2014) wydaniu "Dziennika Łódzkiego". Nowy numer w wersji pdf jest dostępny na www.prasa24.pl.