
Pyton królewski w Warszawie
W środę rano strażnicy miejscy z Warszawy otrzymali zgłoszenie o wężu znalezionym przez jednego z mieszkańców Białołęki.
Funkcjonariusze ruszyli na interwencję z myślą, że chodzi o zaskrońca, który mógł trafić w ręce zgłaszającego za sprawą pobliskich lasów, będących domem dla tych gadów i wielu innych zwierząt. Prawda okazała się jednak znacznie bardziej szokująca.
- Na miejscu oczekiwał wzywający patrol mieszkaniec Białołęki z zakrytym koszem wiklinowym. Po zdjęciu osłony funkcjonariuszom ukazał się… sporej wielkości pyton królewski" - relacjonuje stołeczna straż miejska.
Strażnicy zabrali węża do ZOO
Zdaniem funkcjonariuszy, wąż wyglądał na zdrowego i nie miał widocznych obrażeń. Nieco inne zdanie w tej kwestii miał mężczyzna, który odnalazł gada i wezwał strażników.
- Podejrzewał, że pyton mógł zostać przejechany przez jakiś pojazd, gdyż znalazł go na środku ulicy. Wąż był ospały i mógł wymagać specjalistycznej pomocy weterynaryjnej - czytamy w komunikacie.
W związku z tym strażnicy miejscy postanowili ostrożnie umieścić pytona w transporterze, a następnie zabrać go do Centrum CITES na terenie warszawskiego ZOO, gdzie oględziny gada mieli przeprowadzić eksperci.
Czy pyton królewski jest zagrożeniem dla człowieka?
Pyton królewski należy do gatunku węży, które nie są jadowite, więc nie posiadają jadu, który byłby niebezpieczny dla człowieka. Pytony należą jednak do dusicielowatych, a czasami potrafią też ugryźć.
Ten konkretny gatunek natomiast jest jednym z mniejszych rodzajów pytonów, stąd jest bardzo popularny wśród hodowców z uwagi na małe zagrożenie dla człowieka.
Dodatkowo rzadko kiedy atakuje, a w zasadzie nie robi tego prawie w ogóle. W sytuacjach zagrożenia, częściej chowa się we własnym ciele.
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Portal i.pl codziennie. Obserwuj i.pl!
lena