Rafał Trzaskowski, jeszcze gdy ubiegał się o urząd prezydenta Warszawy, mówił o potrzebie stworzenia w stolicy ulicy nazwanej imieniem byłego prezydenta Lecha Kaczyńskiego (na krótki czas nazwę tę otrzymała al. Armii Ludowej, jednak na skutek działań warszawskiego ratusza wrócono do starej nazwy ulicy).
W poniedziałkowy wieczór na antenie Polsat News Trzaskowski podtrzymał swoje słowa. - Zapowiadałem, że po wszystkich wyborach, także prezydenckich, wprowadzę pod obrady rady miasta taką inicjatywę, żeby w Warszawie była ulica Lecha Kaczyńskiego i zapewniam (...), że jeśli zostanę prezydentem RP, będę namawiał usilnie do tego prezydenta z opozycji, który zostanie w moje miejsce wybrany prezydentem miasta stołecznego Warszawy, żeby zrobił dokładnie to samo – mówił prezydent stolicy.
Trzaskowski dodał jednak, że teraz nie chce wpisać dyskusji na ten temat w kampanię wyborczą, podkreślając, że „ta sprawa jest zbyt poważna”. - Lech Kaczyński zasługuje na ulicę w Warszawie i nie chciałbym, żeby znowu rozpoczął się jazgot polityczny dookoła tej sprawy - podkreślił kandydat KO.
PiS krytykuje słowa Trzaskowskiego
Deklaracja kandydata na prezydenta nie spodobała się politykom obozu rządzącego. W ostrych słowach skrytykował ją m.in. wicerzecznik PiS Radosław Fogiel. - I właśnie dlatego Trzaskowski pozbawił śp. Lecha Kaczyńskiego ulicy, a przywrócił Armię Ludową. Co za żenująca hipokryzja – napisał na Twitterze.
Sprawę skomentował także europoseł PiS Patryk Jaki. - Chodzi o to, że obecny prezydent Warszawy z PiS i poprzedniczka również z PiS nie realizowali swoich obietnic. Dlatego jak wybierzmy tego z opozycji to on dopiero dotrzyma słowa – stwierdził w mediach społecznościowych.
