Do sobotniego meczu obie drużyny podchodziły w złych nastrojach. Real Madryt we wtorek przegrał z Szachtarem Donieck i skomplikował sobie sprawę awansu z grupy Ligi Mistrzów, natomiast Sevilla w środę podejmowała Chelsea, a Londyńczycy wbili jej aż cztery gole.
Hit La Liga lepiej jednak zaczęli goście, którzy prowadzili grę i tworzyli sobie sytuacje. Mimo to w pierwszej połowie nie padła ani jedna bramka. Decydująca sytuacja dla losów meczu miała natomiast miejsce po zmianie stron, gdy w 55. minucie dośrodkowaną pilkę w pole karne musnął Vinicjus Junior, a bramkarz Bono sam wbił ją sobie do bramki.
Andaluzyjczycy starali się nadrobić straty, ale Królewscy szczelnie się bronili i zachowali czyste konto. Trener Zinedine Zidane może więc odetchnąć z ulgą, ale najważniejszy test czeka go w środę, gdy Los Blancos zagrają z Borussia Mönchengladbach. Porażka z klubem z Niemiec może nawet kosztować posadę trenera z Francji.
