I tak „Lot 202” łączy w sobie wszystkie elementy znakomitego kryminału z pieprzykiem political fiction. Bo splata się tu pozornie wątek symbiozy władzy z nacjonalistami, czy wręcz wielbicielami nazizmu, sowieckimi służbami specjalnymi, po terrorystów z Emiratu Kaukaskiego. I jak zwykle u Remigiusza Mroza, wszystko opiera się na solidnym sprawdzeniu źródeł, dbałości o detale. A te będą potrzebne, bo jak podpowiada tytuł tej książki – chyba najbliższej gatunkowo thrillerowi politycznemu – najbardziej dramatyczne sceny rozegrają się w przestworzach. Bo premier postanowi polecieć do Toronto rejsowym samolotem. Ale ktoś zdradzi jego zamiar terrorystom i zacznie się podniebny rollercoaster.
Na ziemi śladami terrorystów ruszą podkomisarz Agnieszka Oliwa i jej szef Marek Litman. Nie będzie między nimi specjalnej chemii, raczej upór w dążeniu do schwytania zbrodniarza. Bo Remigiusz Mróz zaczyna powieść jak najbardziej na ziemi od wyjątkowo efektownego… trupa. Przy zwłokach rozmawiają technicy kryminalni, głos zabiera także wspomniana policjantka, ale jak w rasowych thrillerach okaże się, że złoczyńca wyprzedza i przewiduje ruchy policji. Zatem emocji nie zabraknie do ostatniej strony.
Remigiusz Mróz w powieści „Lot 202” jest jak zwykle bardzo błyskotliwy i wciąż dba, by czytelnika zaskakiwać. A że przy okazji obnaża brudne sekrety elit i organów ścigania – no cóż, zawsze możemy sobie powiedzieć – to tylko political fiction, kolejny thriller. A może nie tylko?
Teraz oglądasz: Remigiusz Mróz o ilości książek, które pisze: Słyszałem już, że jestem cyborgiem, robotem, grupą autorów, wydającą pod pseudonimem
