Muszę przyznać, że z perspektywy czasu to cykl o sprawach Joanny Chyłki wydaje się najbardziej przekonującym i udanym w niezwykle bogatej działalności pisarskiej Remigiusza Mroza. Teraz, wzmocniony sukcesem telewizyjnego serialu „Zaginięcie”, Chyłka wręcz patrzy na czytelnika z kart „Umorzenia” oczami Magdaleny Cieleckiej, a niepewny swojej pozycji w świecie twardej adwokatki Zordon jest ujmującym Filipem Pławiakiem. I tak już pewnie zostanie. Sam Mróz w książce „O pisaniu” wzbraniał się przed szczegółowymi opisami postaci, pozwalając swoim czytelnikom wyobrażać ich sobie w dowolny sposób, teraz musi być świadomy, że obsada „Zaginięcia” sprawdziła się znakomicie.
Co ważne, Remigiusz Mróz ciągle swój cykl ulepsza, pozostawiając pewne punkty stałe. Nie jestem wielbicielem telewizyjnych gal kabaretowych, a i większość seriali komediowych nie wzbudza mojego entuzjazmu. Inaczej jest z kwestiami, jakie Mróz wkłada w usta Chyłki. Mnie bawią, ba, sprawiają wrażenie, że nadaje na tych samych falach. Pełne ironii i błyskotliwych porównań riposty, choć pewnie przez znawców gatunku mogą być uważane za „suchary”, jak najgorszy zawód – monter klimatyzacji, ze względu na znikomą zdolność do zapamiętywania dowcipów, zupełnie nie przeszkadzają. Gwałtowne zwroty akcji, świadkowie czy dowody, które na sali sądowej obracają się przeciwko adwokatce, to w tego typu prozie standard. I Remigiusz Mróz trzyma się go z żelazną konsekwencją – wierny nazwisku „imiennego partnera” wyimaginowanej kancelarii.
Nowością jest postawienie jeszcze większego nacisku na siłę kobiet. Próbką poszukiwania nowych czytelniczek, choć wierzę że także czytelników, był wspomniany już „Hasztag”. W dziewiątej części spraw Joanny Chyłki to Teresa, walcząca z agorafobią młoda wyjątkowo puszysta dziewczyna, dołączy na jakiś czas do Chyłki. A skoro nie jest tajemnicą, że kobiety czytają więcej od mężczyzn, jestem przekonany, że w okolicach 400 strony, scena którą spreparował Remigiusz Mróz, wyciśnie łzy nie tylko wielbicielkom romansów. Podobnie jak informacja o nieuleczalnym chłoniaku Chyłki. Niejednoznaczne zakończenie, przypomina czytelnikom o konsekwencjach wojen domowych, religijnych i etnicznych. Bo Remigiusz Mróz oprócz niewątpliwego talentu do tworzenia thrillerów prawniczych ma też sporą wrażliwość społeczną, którą przemyca w kolejnych książkach.
I nie zaprzecza, że będzie dziesiąty tom perypetii adwokatki i aplikanta – znacznie młodszego od niej kochanka. Bo czemu nie. W posłowiu Remigiusz Mróz zdradza nawet plan awaryjny na kontynuację serii, gdyby Chyłce stało się coś złego. Bo wie, że tę serię czytelnicy uwielbiają, a odkąd zyskała twarze Cieleckiej i Pławiaka, popularność będzie tylko rosła.
Magdalena Cielecka o serialu „Chyłka - Zaginięcie”: Miałam świadomość tego, że istnieje rzesza fanów tej postaci i tej literatury. Każdy czytelnik ma swoje wyobrażenia
Źródło: Agencja TVN