Restauracja z zakazem wstępu dla dzieci w Warszawie? Chcę tego część mieszkańców. Temat wywołuje duże emocje

red
unsplash
Dzieci bywają głośne, biegają, płaczą i krzyczą. Nie wszystkim odwiedzającym restauracje to odpowiada. Dlaczego więc w restauracji nie odpocząć od najmłodszych, zjeść w spokoju posiłek i porozmawiać ze współtowarzyszem? Na to liczył pan Adam, umieszczając na grupie na Facebooku pytanie ''Czy na Ursynowie znajdę restauracje z zakazem wstępu dla dzieci?''. To wystarczyło, by wywołać burzliwą dyskusję.

Warszawiacy coraz częściej szukają lokali bez prawa wstępu dla dzieci. Dużo osób ma dość zachowania matek, które przychodzą na plotki przy kawie, puszczając wolno swoje dzieci. Pozbawione kontroli zachowują się głośno i płaczą, czym przeszkadzają pozostałym gościom. Miło jest wybrać się do restauracji w ciągu dnia i mieć pewność, że nie usłyszy się tam dziecięcych pisków czy płaczu. Tak właśnie chciał zrobić Adam, który zapytał na grupie facebookowej Obywatele Ursynowa:

''Czy na Ursynowie znajdę restauracje z zakazem wstępu dla dzieci? Chętnie zjadłbym kolacje w ciszy, ktoś coś słyszał?''

Tym pytaniem wywołał burzę i sprowokował do dyskusji. Pod postem pojawiło się już ponad 300 komentarzy, a zdania są podzielone. Odezwały się osoby, które są oburzone zakazem: ''Zapomniał jak dzieckiem był !!!!'', ''...dwulatek nawet jeśli popłacze ma do tego prawo bo to tylko dziecko. A czy ty nie płakałeś matka cię kneblowała a jak chciała wyjść gdzieś to zamykała cię w piwnicy?? Na litość boską wszyscy byliśmy kiedyś dziećmi. Tak jak i dorosły tak i dziecko miewa zły dzień!!'', ''Bardzo ciekawe zjawisko. Dyskryminacja ze względu na wiek (zakaz wstępu dla dzieci) jest społecznie akceptowalna...'', ''Dlaczego mamy wkładać korki do uszu i zakładać słuchawki skoro to nie my robimy coś złego? To naszą strefę komfortu ktoś narusza'', ''Niestety nie ma, a powinny być. Doskonale Pana rozumiem. Jestem matką, ale nigdy moje dzieci nie biegały między stolikami, czy głośno się zachowywały w restauracji. Teraz to jest jakiś koszmar. To nie wina dzieci tylko dorosłych, którzy nie reagują na złe zachowanie swoich dzieci w miejscach publicznych''.

Pojawiają się także głosy matek, które racjonalnie podchodzą do sprawy: ''Jezu serio? Wiadomo że dla rodziców ich dziecko jest najwspanialsze na świecie nawet jak drze się w niebogłosy, ale naprawdę dla innych nie, wręcz całkiem odwrotnie. Jest mnóstwo knajp przyjaznym dzieciom, z kącikiem specjalnym, w których każdy liczy się z tym że może być głośno albo że dzieci będą biegać po lokalu, czemu nie może być takich z zakazem wstępu dla dzieci? Wybór może być dla wszystkich. Dzieci grzeczne na co dzień też mogą mieć gorszy dzień.'', ''ja sama mam dziecko, kocham je bez granic. Akceptuję jego krzyki i płacz, rozumiem doskonale rodziców których dzieci zachowują się głośno. Dlatego tak dobrze jest czasami zostawić młodego pod opieką babci i pójść z mężem na obiad/kolację gdzieś gdzie może wcale nie koniecznie jest cicho, ale nie ma tego konkretnego hałasu'', ''Chłop zadał jedno proste pytanie... jeśli ktoś taką knajpę zna niech napisze. Ma ochotę posiedzieć, zjeść i pogadać w spokoju ze znajomymi bez biegających dookoła dzieci, czy to naprawdę tak bardzo w niektórych uderza? Ludzie więcej luzu''.

W Warszawie jest dużo restauracji, które chwalą się tym, że są przystosowane do przyjmowania dzieci. Mają specjalne menu, kącik zabaw, plac zabaw na zewnątrz, a obsługa jest przyzwyczajona do małych gości. Nie powinno więc dziwić powstawanie opozycyjnych restauracji, tych z zakazem wstępu z dziećmi, choć na razie ograniczają się tylko do tych bardziej ekskluzywnych np. Atelier Amaro, gdzie jeden z punktów regulaminu restauracji brzmi ''Nie przyjmujemy rezerwacji dla osób z dziećmi poniżej 14 roku życia''. Pozostaje jednak pytanie: czy podział restauracji to dobry pomysł czy dyskryminacja?

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze 5

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość
2019-04-15T14:44:18 02:00, Gość:

Trudno znaleźć złoty środek. Dzieci są naszą przyszłością, ale coraz większy problem jest chyba z rodzicami. Nie raz widziałam biegające, krzyczące dzieci, a rodzice nic z tym nie robili. Sama parokrotnie prosiłam o ciszę. Jeżeli dzieci umiałyby się zachować, niech chodzą do restauracji. Nie każdy ma dzieci i musi je mieć. Dlaczego nie zrobić miejsca tylko osobom dorosłym? Nie wyobrażam sobie sytuacji romantycznej kolacji, a tu rozwydrzony i płaczący dzieciak wszystko psuje. W tym momencie pokazuje się, iż dzieci są najważniejsze, a osoby bez dzieci bądź krytykujące pomysł knajp bez dzieci są posądzane o nietolerancję.

Zgadzam się z Panią w 100%. Często wina leży po stronie rodziców, którzy pozwalają dzieciom wejść sobie na głowę i nie zwracają uwagi na to, że inni goście restauracji po prostu chcą zjeść w spokoju, przyszli na wino, drinka i chcą chwilę odpocząć. W Warszawie jest masa restauracji w których są kąciki dla dzieci np. w Papu, Sypkiej Mące i Maśle, w Der Elefant. To samo dotyczy psów w lokalach. Sama mam psa, ale nie wyobrażam sobie wybrać się z psem do restauracji, w której z reguły jest tłoczno nawet jeżeli jest to miejsce do którego można zabrać ze sobą pupila.

G
Gość
Trudno znaleźć złoty środek. Dzieci są naszą przyszłością, ale coraz większy problem jest chyba z rodzicami. Nie raz widziałam biegające, krzyczące dzieci, a rodzice nic z tym nie robili. Sama parokrotnie prosiłam o ciszę. Jeżeli dzieci umiałyby się zachować, niech chodzą do restauracji. Nie każdy ma dzieci i musi je mieć. Dlaczego nie zrobić miejsca tylko osobom dorosłym? Nie wyobrażam sobie sytuacji romantycznej kolacji, a tu rozwydrzony i płaczący dzieciak wszystko psuje. W tym momencie pokazuje się, iż dzieci są najważniejsze, a osoby bez dzieci bądź krytykujące pomysł knajp bez dzieci są posądzane o nietolerancję.
M
Mariolka
Wszystkie restauracje są dla rodziców nikt nie robi problemów .Co to za problem by była jedna jedyna by od dzieci można by odpocząć ,po cichu romantycznie zjeść kolacje .Wiem że dzieci są ważne ale bez przesady nikomu korona z głowy nie spadnie jak taka restauracja będzie to żadna dyskryminacja.
h
hanka
W sumie bardzo kontrowersyjny temat. Ja sobie nie wyobrażam że ni mogłabym zabrać córki do Zachodniego Brzegu, to nasz taki rytuał
R
Roma
Dobrze, że moja ukochana Bistro Wiejska nie ma tak bzdurnych zakazów i może zjeść tam każdy kto tego pragnie! A pragnie sporo osób, bo takich połączeń kuchni śródziemnomorskiej i polskiej nie robi nikt!
Wróć na i.pl Portal i.pl