Robert Lewandowski może przeżyć tragedię Lionela Messiego? Barcelona jest zdesperowana i grozi piłkarzowi, domagając się odejścia

Filip Stachowski
Robert Lewandowski oraz Frankie de Jong i Martin Braithwaite
Robert Lewandowski oraz Frankie de Jong i Martin Braithwaite EPA/PAP
FC Barcelona po raz drugi z rzędu stoi na krawędzi ekonomicznej porażki. „Duma Katalonii” nie mieści się w limicie wydatków i nadal nie może zarejestrować swoich nowych nabytków na czele z Robertem Lewandowskim. Próbując doprowadzić do zatwierdzenia nowych zawodników przez hiszpańską LaLigę, „Blaugrana” ucieka się do wymuszenia odejścia niechcianych piłkarzy, jak choćby Frankiego de Jonga, grożąc mu nawet wytoczeniem procesu sądowego.

Czy tragedia z Messim powtórzy się z Lewandowskim?

W sierpniu 2021 roku Barcelona nie przedłużyła kontraktu Lionela Messiego, ponieważ przekroczyła limit wydatków wyznaczony przez LaLiga. Dlaczego włodarze klubu nie rozwiązali wcześniej kwestii finansowych, aby możliwe stało się zarejestrowanie tegorocznych transferów, oto jest pytanie.

Rok później ta sama sytuacja co z Messim powtarza się z Lewandowskim i wszystkimi innymi nabytkami „Blaugrany”, których tego lata sprowadzono na Camp Nou za łączną kwotę 164 mln euro.

Jedyną różnicą jest to, że Barcelona ma jeszcze czas do 31 sierpnia, aby sprzedać kilku piłkarzy i poprosić kogoś z drużyny o znaczną obniżkę pensji, aby nadal sprostać wymaganiom finansowym LaLigi.

Jednak pojawiły się z tym poważne problemy, a sposób, w jaki kataloński klub je rozwiązuje, wygląda na razie bardzo źle.

Skandal z De Jongem

Szefostwo Barcelony, dowodzone przez preesa Joana Laportę, początkowo określiło cztery najprostsze sposoby rozwiązania problemu finansowego:

1) sprzedać część praw telewizyjnych klubu, aby otrzymać szybką gotówkę na transfery tego lata;

2) sprzedać 25-letniego pomocnika Frenkiego de Jonga za 80 mln euro i jednocześnie zmusić go do zrezygnowania z 20 mln euro, które klub wciąż jest mu winien (pomocnik w 2020 roku zgodził się odroczyć wypłatę 16 mln euro w pensjach i 4 mln premii, ponieważ drużyna poniosła duże straty z powodu pandemii koronawirusa);

3) sprzedać kilku dodatkowych zawodników za mniejszą kwotę (wśród głównych kandydatów są napastnicy Memphis Depay i Pierre-Emerick Aubameyang oraz bramkarz Marc-Andre ter Stegen);

4) poprosić piłkarzy z wysokimi zarobkami o drastyczne ich obniżenie.

Jak dotąd osiągnięto tylko pierwszy punkt: Laporta sprzedał 25 procent praw telewizyjnych Barcelony na 25 lat firmie Sixth Street. Za to klub powinien otrzymać 667,5 mln euro (choć nie od razu całą kwotę), ale przez następne 25 lat pozostanie bez jednej czwartej dochodów z praw telewizyjnych, których ceny stale rosną z każdym sezonem. Biorąc pod uwagę ten wzrost, Barcelona ma prawie gwarancję utraty setek milionów euro możliwych dochodów w ciągu 25 lat.

Jednak Laporta uznał, że ważniejsze jest kupienie kilku piłkarzy już teraz, niż cierpienie przez kilka lat bez większych transferów i prawdopodobnie tytułów, ale wzmocnienie finansów Barcelony, pozostawiając potencjalne setki milionów w klubowej kasie.

– Zdesperowany klub z zadłużeniem w wysokości 1,4 miliarda euro sprzedaje przyszłe strumienie przychodów, aby wydawać pieniądze na graczy w nadziei, że to się opłaci! To ryzykowne dla takiego giganta – powiedział przy tej okazji słynny piłkarz reprezentacji Anglii i Manchesteru United, obecnie ekspert telewizyjny Gary Neville.

Pozostałe trzy punkty z planu też nie są zbyt umiejętnie zrealizowane - w szczególności sprzedaż drogiego de Jonga, która teraz stała się głównym zadaniem klubu.

Barcelona jest winna pomocnikowi 20 mln euro, ale nie chce mu płacić i domaga się odejścia zawodnika do innej drużyny i rezygnację z finansowych zaległości. Szczególnie dziwnie to wygląda na tle ogromnych kosztów transferowych 34-letniego Lewandowskiego sprowadzonego z Bayernu Monachium, 23-letniego topowego obrońcy Julesa Kouunde ściągniętego z Sevilli FC , 25-letniego utalentowanego skrzydłowego z Premier League Raphinhy, aktualnego mistrza Włoch z Milanem Francka Kessiego oraz zdobywcy Ligi Mistrzów z Chelsea Londyn, Duńczyka Andreasa Christensena.

Zarówno Christensen, jak i Kessie przybyli na Cam Nou jako wolni agenci, ale i tak mają wysokie pensje, a Barcelona wyłożyła również ponad 150 milionów euro na resztę nowych piłkarzy. Ponadto poinformowano, że „Blaugrana” zamierza kontynuować zakupy w celu wzmocnienia obrony, a także jest gotowa kupić Bernardo Silvę z Manchesteru City za prawie 100 mln euro.

Nic dziwnego, że De Jong odmawia umorzenia długu w wysokości 20 mln euro. Aby zmusić pomocnika do odejścia, Barcelona już posunęła się do ekstremalnych środków.

Według The Athletic, 15 lipca klub powiadomił zawodnika na piśmie, że podczas podpisywania ostatniego kontraktu stwierdził naruszenie prawa. Przypomnijmy, że w 2020 roku De Jong podpisał nowy kontrakt z ówczesnym kierownictwem Barcelony, na czele z prezesem Josepem Marią Bartomeu. Okres obowiązywania umowy został przedłużony o dwa lata (od 2024 do 2026), a spłata długów zawodnikowi została odroczona za ostatnie cztery lata trwania kontraktu.

Teraz nowe szefostwo „Blaugrany”, na czele z prezesem Laportą, twierdzi, że podczas podpisywania doszło do pewnych naruszeń i grozi De Jongowi procesem oraz unieważnieniem ostatniego kontraktu, jeśli nie zgodzi się na dobre odejść i zapomnieć o długu.

Nie ujawniono jednak, jakie naruszenia zostały popełnione. Od powiadomienia minęło ponad pół miesiąca, a De Jong nadal nie ma zamiaru wyjeżdżać.

Nie boi się też pozwu, bo w odpowiedzi może przedstawić Barcelonie ogromne zaległości w pensjach, a do tego jest gorąco wspierany w środowisku piłkarskim.

– Barcelona hańbi swoje wielkie imię! De Jong powinien rozważyć pozwanie Barcelony, a wszyscy gracze powinni go wspierać – stwierdził Gary Neville. – To, że klub wydaje fortunę na nowych zawodników, nie wypłacając jednocześnie pełnych pensji tym, którzy mają kontrakty, jest niemoralne i naruszające. Międzynarodowa Federacja Stowarzyszeń Zawodowych Piłkarzy (FIFPro) musi zrobić wszystko, co w jej mocy, aby powstrzymać tego rodzaju znęcanie się.

– Barcelona to komercyjny potwór. W moich oczach symbolizuje wszystko, co sprawia, że ​​współczesny futbol jest tak brzydki – powiedział Ronald Vaterres, były bramkarz Holandii i Manchesteru City. – Sposób, w jaki szantażują teraz Frankiego, jest rażącym przykładem tego wszystkiego. Mam nadzieję, że przeforsuje swoją pozycję i zostanie. De Jong jest zastraszany grożbami, aby zgodził się odejść. Wydaje mi się szalone, że gracze muszą płacić za problemy gospodarcze klubu – oznajmił Jewgienij Lewczenko, prezes Holenderskiego Związku Piłkarzy.

Prawnicy po stronie De Jonga

Dyrektor generalny Instytutu Prawa Sportowego, Tony Roca, powiedział katalońskiemu dziennikowi „El Mundo Deportivo”, że De Jong „nie popełnił żadnego przestępstwa, przedłużając swój kontrakt z Barcą”. Według prawnika, klub nie będzie w stanie pociągnąć zawodnika do odpowiedzialności.

– Piłkarz został po prostu poproszony o pomoc klubowi w krytycznym momencie i obniżenie pensji, co doprowadziło do logicznego żądania otrzymania jakiejś nagrody w zamian - na przykład wydłużenia kontraktu o kilka lat lub zwiększenia płac w kolejnych latach – zauważył Roca.

– Jeśli Barcelona zdecyduje się iść do sądu, to ten proces potrwa lata. Zanim wszystko zostanie rozstrzygnięte, De Jong może już dawno odejść. Groźby do pozwania są bardziej techniką negocjacyjną w Barcelonie niż prawdziwym zamiarem.

– W tym samym czasie klub mógłby dostać bumerangiem, bo proces sądowy mógłby zaszkodzić reputacji Barcelony. I zawsze istnieje groźba, że ​​związek piłkarski FIFPro potępi działania klubu.

Roca, który zajmuje czwarte miejsce w rankingu najbardziej prestiżowych prawników sportowych Iberian Lawyer, powiedział również, że De Jong w żadnym wypadku nie zostanie ukarany – nawet jeśli podczas podpisywania umowy stwierdzono pewne naruszenia.

– Za ewentualną niezgodność z prawem umowy, tylko osoby, które były upoważnione do dysponowania majątkiem innych osób, czyli ówczesny prezes Barcelony, Josep Bartomeu i inni członkowie byłej rady dyrektorów, będą pociągnięci do odpowiedzialności. W żadnym wypadku nie dotyczy to piłkarza. Dla De Jonga jedyną reperkusją byłoby ewentualne unieważnienie nowej umowy – stwierdził Roca.

W tym przypadku czas trwania kontraktu wróci do poprzedniego – do 2024 roku, ale zawodnik nadal pozostanie w klubie, a dług w wysokości 20 mln euro nigdzie nie zniknie.

Tak więc, dzięki swoim groźbom, Barcelona jak dotąd osiągnęła tylko to, że jej reputacja kolejny raz ucierpiała, a De Jong jest zdeterminowany, aby odebrać resztę swojej pensji, a cała jego lojalność wobec „Dumy Katalonii” zniknęła.

Przepychanki Barcelony z De Jongiem dają też wiele do myślenia topowym piłkarzom, którzy zastanowią dwa razy przed przyjęciem oferty Barcy, kiedy widzą, że nawet przy nowym kierownictwie metody rozwiązywania problemów nie uległy znacznej poprawie, a zawodników z wysokimi zarobkami klub gotowi jest wyrzucić groźbami tylnymi drzwiami.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl