Bóg wybacza, kibic nigdy. "Robson de Souza, urodzony 25 stycznia 1984, powszechnie znany jako Robinho, jest gwałcicielem grającym dla Atlético Mineiro i reprezentacji Brazylii na pozycji napastnika" - tak w czwartek wyglądała strona 33-latka na Wikipedii. Kilka godzin wcześniej włoskie media poinformowały, że Robinho został skazany na dziewięć lat więzienia za udział w gwałcie zbiorowym. Ma też zapłacić ofierze 60 tys. euro.
Miało do niego dojść 22 stycznia 2013 roku w jednym z mediolańskich klubów. Ofiarą Robinho i jego pięciu brazylijskich kolegów padła upita wcześniej przez nich 22-letnia obywatelka Albanii. (Nomen-omen) napastnik Milanu przeżywał wówczas - nie pierwszy raz w karierze - trudne chwile. Kreowany na następcę Pelego wychowanek Santosu po przenosinach do Realu Madryt nie podbił Europy. W zespole Królewskich był w czołówce zestawień bramek i asyst. Poczuł się jednak dotknięty, gdy wyszło na jaw, że Ramón Calderón zaproponował go Manchesterowi United jako część zapłaty za Cristiano Ronaldo.
Robinho zignorował propozycję nowego kontraktu i przeszedł do Premier League. Marzył o Chelsea, został pierwszą gwiazdą ściągniętą przez Abu Dhabi United Group do Manchesteru City. Tam w pierwszym sezonie był najlepszym strzelcem drużyny, drugi nie był już jednak tak udany i po zmaganiach z kontuzją w styczniu wrócił do Santosu. Przez trzy sezony pograł jeszcze w Milanie (32 gole w 144 meczach), gdzie nadal dokuczały mu kontuzje. Czwarty, ostatni w kontrakcie z włoskim klubem, znów spędził w Santosie.
W 2015 roku załapał się na chińskie El Dorado w Guangzhou Evergrande, W następnym wrócił do ojczyzny. Tym razem podpisał kontrakt z Atlético Mineiro. Jego liczby w tym roku nie wyglądały źle (dziewięć goli i pięć asyst w 35 meczach), ale dla tak ogromnego talentu to i tak zjazd.
Na razie Brazylijczyk nie musi przyzwyczajać się do życia w odosobnieniu. Włoski system sprawiedliwości pozwala na apelacje do kilku instancji. Dopóki proces apelacyjny się nie zakończy, wyrok pozostaje zawieszony, a władze Italii nie mogą rozpocząć procedury ekstradycji (w Brazylii i tak ona nie funkcjonuje). Nie jest to jednak pierwsze przestępstwo na tle seksualnym, o jakie go oskarżono. W 2009 roku, gdy był zawodnikiem City, miał napaść na kobietę w klubie nocnym w Leeds. Został wówczas nawet aresztowany. Ostatecznie oczyszczono go jednak z zarzutów. Jak będzie tym razem? Prawnik Robinho przekonuje, że piłkarz odparł stawiane mu zarzuty już wcześniej i zapowiadają złożenie apelacji.
Pewne jest jedno, ulubieńcem kibiców 99-krotny reprezentant Brazylii już nie zostanie. Piłkarze skazani za przestępstwa seksualne na trybunach, podobnie jak za kratami, nie cieszą się dużą popularnością. Na własnej skórze przekonał się o tym choćby Ched Evans. Walijski napastnik jako 24-latek miał na koncie 13 występów w reprezentacji, mecze w Premier League dla Manchesteru City, mnóstwo bramek dla Sheffield United w League One i... wyrok za gwałt na 19-latce. Z pięciu lat odsiedział połowę. Nigdy nie przyznał się do winy. Kiedy po wyjściu na wolność wznowił treningi w Sheffield, w środowiskach feministycznych zawrzało. Organizowano protesty, pod petycją przeciw zatrudnianiu Evansa zebrano 150 tys. podpisów. Kilka znanych osób zrezygnowało z ról ambasadorów klubu, a sponsorzy grozili zerwaniem umów. Klub ugiął się pod presją tłumu.
Historia Evansa zakończyła się jednak dość szczęśliwie. W czerwcu 2016 w końcu - po ponad czterech latach od aresztowania - zatrudniło go Chesterfield (League One). Niedługo później oczyścił swoje nazwisko, w powtórzonym procesie został uniewinniony. W lipcu tego roku wrócił do Sheffield United i gra obecnie na zapleczu Premier League. Przygodę z piłką kontynuuje też skazany za seks z 15-letnią fanką Adam Johnson. Były skrzydłowy Middlesbrough, City i Sunderlandu oraz 12-krotny reprezentant Anglii trenuje więzienną drużynę złożoną z innych pedofili. Wyrok kończy mu się w 2022 roku.
Mnóstwo wstydu najadł się Craig Thomson, 20-letni wówczas pomocnik Hearts i młodzieżowy reprezentant Szkocji. W 2011 roku trafił na listę przestępców seksualnych po tym, jak w niewybredny sposób próbował umówić się przez internet z 12- i 14-latką. Uznał m.in., że dobrym pomysłem będzie wysłanie jednej z dziewczynek zdjęcia swoich genitaliów. Wysłano go na wypożyczenie na Litwę, później tułał się po klubach z niższych lig. Ostatnio zahaczył w czwartoligowym Edinburgh City FC.
Osobną historią są kontakty piłkarzy z prostytutkami - zależnie od kraju, mniej lub bardziej legalne. Mnóstwo pieniędzy, reputacji i nerwów przez podobne historie stracili m.in. Franck Ribery, Karim Benzema (w ich przypadku chodziło o nieletnią "córę Koryntu"), Wayne Rooney (on wolał dojrzałe, nawet 30 lat starsze od siebie) czy Peter Crouch. Afery wybuchały w reprezentacjach Meksyku, Czech, Izraela, Korei Południowej czy Polski (słynne "przymierzanie ubrań" w 2011 roku).
Największego pecha miał jednak Ronaldo, ten brazylijski. W 2008 roku jedną z licznych kontuzji leczył w ojczyźnie, w klubie nocnym. Do domu wrócił z trzema paniami lekkich obyczajów. Na miejscu okazało się jednak, że to... transwestyci. Przerażony piłkarz próbował przekupić "panie", by zachowały sprawę w tajemnicy, ale po usłyszeniu kosmicznej ceny za milczenie uznał, że nie będzie negocjował z terroryst(k)ami. Wkrótce czytał o swoich podbojach w gazetach.
Obserwuj autora artykułu na Twitterze
Minut przybywa, ale Lewandowski musi sobie radzić. Dudek: Z takich piłkarzy trener nie zrezygnuje