W mieszkaniu w Grudziądzu, do którego przyjechali funkcjonariusze, był bałagan. Matka chłopca, wzywającego pomocy, miała ponad 2 promile alkoholu. Jej partner - ponad promil. W domu był jeszcze 8-letni brat i siostra (4-latka). Rodzeństwo trafiło pod opiekę brata mamy. Ona i jej partner tłumaczyli się potem przed sądem.
Takie sytuacje zaczynają być codziennością. Czasem sąsiedzi lub krewni powiadamiają instytucje. - Zdarzało się, że dostawaliśmy kilka sygnałów miesięcznie - przyznaje Bożena Miler, rzecznik Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Toruniu.
Chronią rodziców
Większość dzieci jednak nie opowiada o tym, co dzieje się w czterech ścianach. Nie chcą skrzywdzić rodziców, bo ci ponieśliby konsekwencje. Zachowanie dziecka może jednak sygnalizować kłopot. - Jest niedożywione, ma problemy z emocjami i kontaktami z rówieśnikami, unika rozmów o domu, pojawiają się problemy w nauce - wymienia Krzysztof Jankowski, dyrektor Bydgoskiego Zespołu Placówek Opiekuńczo-Wychowawczych.
Jeżeli problem alkoholizmu rodziców wyjdzie na jaw, dzieci nie zostaną odebrane od razu. - Jesteśmy po to, żeby ratować rodzinę, a nie ją niszczyć - przekonują pracownicy socjalni.
Istnieją statystyki przedstawiające skalę alkoholizmu.
W Grudziądzu jest ponad 600 rodzin, u których problem picia stwierdzono, a jednak pomoc z opieki im przyznano. Ponad 400 takich rodzin mieszka w powiecie włocławskim. Tyle samo w bydgoskim.
W biały dzień
Niektórzy dorośli tak wpadli w nałóg, że nie starają się już tego kryć.
Para z bydgoskiego Błonia wyszła w biały dzień na spacer z dzieckiem. 25-latka przewróciła się. Z wózka wypadło dziecko, wtedy 27-letni ojciec próbował je podnieść. Ciężko mu było, bo... trzymał piwo w drugiej ręce.