Rokita: pragnienie zmiany władzy w Warszawie jest w Brukseli tak silne, że doprowadzono by do ruiny kraju

OPRAC.:
Aleksandra Jaros
Aleksandra Jaros
Rokita: pragnienie zmiany władzy w Warszawie jest w Brukseli tak silne, że doprowadzono by do ruiny kraju
Rokita: pragnienie zmiany władzy w Warszawie jest w Brukseli tak silne, że doprowadzono by do ruiny kraju fot. sylwia dabrowa / polska press
- Pragnienie zmiany władzy w Warszawie jest w Brukseli tak silne, że w środku toczącej się wojny z satysfakcją doprowadzono by do ruiny graniczny kraj członkowski, byle osiągnąć cel - napisał na łamach portalu "Nowy Ład" były polityk Jan Rokita.

Komisja i Parlament Europejski sojusznikami Polski

Były polityk, a obecnie publicysta Jan Rokita stwierdził, że na początku obecności Polski w UE, to Komisja i Parlament Europejski byli większymi sojusznikami Polski niż rządy państw grających pierwsze skrzypce w polityce europejskiej. - W Polsce zwykliśmy sądzić, iż naszym państwowym interesom najlepiej służy wspólnotowa, quasi-federalistyczna metoda działania Unii Europejskiej. Sam pamiętam doskonale, iż do takiego właśnie sposobu myślenia przekonał mnie przegrany przez Polskę spór o traktat lizboński. Wyszło wówczas na jaw, że ani polska lewica (Kwaśniewski 2004), ani prawica (Lech Kaczyński 2007) nie ma dość siły i pewności siebie, aby w krytycznym momencie nie ulec szantażowi zastosowanemu przez unijne mocarstwa - pisze Rokita. Przypomniał też, że kiedy Angela Merkel broniła polityki forowania taniego dla Niemiec, a nie koniecznie dla wszystkich rosyjskiego gazu, to Parlament i Komisja próbowały stawiać tej polityce ograniczenia. - Gdy Emmanuel Macron wybrał się w bezprecedensowy objazd Europy Środkowej, wzywając w każdej kolejnej stolicy do zerwania współpracy z Polską, która to wystąpiła w obronie wolności na unijnym rynku usług, znów Parlament i Komisja przez długi czas stawiały opór francuskiemu protekcjonizmowi, choć, niestety, w końcu i one uległy - przypomina Rokita.

2011 rok i zmiany w UE

Były polityk dodał, że zaczęło się to zmieniać w 2011 roku, kiedy to "po raz pierwszy Parlament Europejski wybuchł furią ideologicznej złości wobec świeżo uchwalonej konstytucji Węgier i w ultymatywnym tonie zażądał jej zmiany". - Rzecz, jak wiadomo, poszła o kwestie światopoglądowe, gdyż w Brukseli uznano, iż Węgrzy uchwalili konstytucję „wsteczną”, a ich obowiązkiem wynikającym z członkostwa w Unii było uchwalić „postępową”. Z kolei Komisja w tym samym czasie zaczęła przygotowywać tzw. „ramy prawne”. Ostatecznie nigdy nie użyto ich przeciw Węgrom, ale za to już wkrótce miały się przydać do akcji przeciw Polsce. (...) Zakładano co prawda stopniowe pogłębianie wspólnoty, w tym także rozszerzanie jej na nowe polityki publiczne, jednak nawet w najczarniejszych snach nie zakładano, że przyszłą podstawą wspólnoty stać by się miała jakaś nowa postępowa ideologia. Integracja miała być przecież gospodarcza i polityczna, ale nie światopoglądowa.- podkreślił Rokita.

Pandemia, wojna i wielkie rozczarownie

Jan Rokita przypomniał też okres pandemii, który uważa za niezdany egzamin dla Unii. - Do Europy przyszła zaraza, a wraz z nią wielkie rozczarowanie europejską wspólnotowością, zwłaszcza na południu kontynentu. Karierę zrobił naonczas slogan, jaki w marcu 2020 r. wielkim drukiem wybiła na swej czołówce włoska socjalistyczna gazeta „La Repubblica”. Brzmiał on: „La brutta Europa”. Sensacja była tym większa, że lewica była w Italii kimś na kształt strażnika wierności i lojalności wobec Brukseli. Włochy, które w pierwszej chwili zaraza zaatakowała najsilniej, szczególnie odczuły wówczas swe europejskie osamotnienie - pisze Rokita. Zdaniem byłego polityka, kryzys sanitarny wywołał najbardziej egoistyczne odruchy rządów europejskich, których symbolem stała się "kompromitująca dla całej Europy tzw. dyplomacja szczepionkowa". - Po pandemii jedno stało się jasne: unijny quasi-federalizm nie jest dobrą odpowiedzią na prawdziwie wielki kryzys. Jest nim tylko państwo, którego potencjał wymaga w Europie pilnego umocnienia zamiast nieustannego pełzającego rozkładu.

Kolejnym wydarzeniem obnażającym według Rokity słabość UE jest wojna tocząca się na Ukrainie. - Dwa lata później wybuchł w Europie kryzys jeszcze poważniejszy i jeszcze bardziej dla Europejczyków niespodziany, czyli wojna. (...) Tak samo jak dwa lata wcześniej albo i nawet w większym stopniu unijna gospodarka okazała się zależna od wrogich krajów, a jej nagłe odcięcie od Rosji wywołało perturbacje na skalę niewidzianą od dziesięcioleci. błędy polityki państw członkowskich miały kluczowy wpływ na wybuch kryzysu energetycznego i tylko gwałtowna korekta ich polityki, z Niemcami na czele, stanowić może ratunek. Ani zaraza, ani wojna nie dostarczyły nawet słabych dowodów na efektywność instytucji wspólnotowych w sytuacjach granicznych dla Europy. - podkreślił Rokita.

Rokita na koniec podkreśla, że Komisja pod kontrolą Parlamentu Europejskiego zyskała "moc rozkazywania państwom członkowskim we wszystkich dziedzinach ich polityki", w tym określania treści konkretnych aktów prawnych, decyzji administracyjnych, wyroków sądowych, a nawet decyzji personalnych. - Pragnienie zmiany władzy w Warszawie jest w Brukseli tak silne, że w środku toczącej się wojny z satysfakcją doprowadzono by do ruiny graniczny kraj członkowski, byle osiągnąć cel. Stąd właśnie bierze się dzisiejszy problem Polski z Unią - dodaje.

od 7 lat
Wideo

Wyniki II tury wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl