W mediach społecznościowych pojawiło się nagranie z Romanem Protasewiczem, który wypowiedział się po raz pierwszy od momentu zatrzymania na lotnisku w Mińsku.
- Przebywam w więzieniu i jestem dobrze traktowany. Współpracuję ze śledczymi, a informacje o problemach z moim sercem są fałszywe - takie słowa uwięzionego przez białoruską bezpiekę Romana Protasewicza pojawiły się na nagraniu w komunikatorze Telegram.
Autentyczność nagrania nie została potwierdzona i pewnie trudno będzie to zrobić. Ze strony białoruskich opozycjonistów i zachodnich analityków pojawiają się opinie, że słowa uwięzionego o tym, że jest „dobrze traktowany” brzmią jak ponury żart. Każdy, kto podpadł reżimowi i trafił do tamtejszych kazamatów był bity, torturowany, a wielu straciło życie.
Poważne obawy o życie Protasewicza wyrazili jego rodzice. Matka wspominała o problemach z sercem u syna, ojciec bał się, ze bezpieka będzie go torturować. Opozycjonista miał się przyznać do winy. Grozi mu nawet 12 lat więzienia.
O tym, że reżim stosuje najbardziej okrutne metody wobec opozycji przekonała się między innymi Światłana Cichanouska, liderka opozycji, która przebywa teraz na Litwie. Do wyjazdu z kraju zmusiła ją rozmowa z agentami białoruskiego KGB, którzy zagrozili jej, że jeśli nie opuści kraju, jej mąż zostanie zamordowany. Śladami Cichanouskiej poszło wielu innych opozycjonistów w obawie o życie swoje i swoich najbliższych.
