Odnaleziono czarną skrzynkę pasażerskiego samolotu An-148, który rozbił się pod Moskwą kilka minut po starcie. Na pokładzie było 71 osób - wszyscy zginęli. Komitet Śledczy Federacji Rosyjskiej na tym etapie nie wyklucza żadnej z hipotez co do przyczyny katastrofy - warunków pogodowych, czynnika ludzkiego czy stanu technicznego maszyny. Niektórzy świadkowie tej tragedii twierdzą, że słyszeli wybuch.
- Z wielkim smutkiem muszę poinformować, że nikt nie przeżył katastrofy. Ministerstwo zdrowia przekazuje szczere kondolencje krewnym i rodzinom ofiar. Medycy i psychologowie pozostaję do ich dyspozycji w kwestii pomocy psychologicznej. Przygotowujemy się do identyfikacji ciał osób, które leciały tym samolotem – poinformował Wiktor Basargin, przewodniczący Państwowej Inspekcji Transportu.
Jak podali śledczy konieczne będą badania DNA do identyfikacji ofiar. W rękach prowadzących dochodzenie jest już czarna skrzynka, jak na razie nie wyklucza się żadnej wersji wypadku, od pogody, poprzez błąd załogi, aż po usterkę techniczną maszyny.
Wielu świadków opowiada o wybuchach na niebie, co sugerowałoby, że doszło do eksplozji nim samolot runął na ziemię. W rosyjskich mediach nie pojawia się jednak wersja zamachu.
Właściciel samolotu, Saratowskie Linie Lotnicze twierdzą, że maszyna była w dobrym stanie technicznym. Siedzibą przewoźnika jest Saratow, miasto położone 840 kilometrów na południowy wschód od Moskwy. W roku 2015 firma dostała z uwagi na zaniedbania w utrzymaniu samolotów zakaz operowania na zagranicznych liniach. Rok później zakaz ten uchylono.
Jak twierdziła rzeczniczka komisji badającej wypadek, Swietłana Petyrenko przeszukiwanie zaśnieżonego pola w rejonie wsi, wokół której są szczątki samoloty potrwa jeszcze dzień, może dwa. Załoga nie wysyłała do końca żadnej informacji o problemach na pokładzie.
Była to pierwsza katastrofa rosyjskiej maszyny pasażerskiej od ponad roku, a ten 2017 uznany był za najbardziej bezpieczny.
Maszyna wystartowała z moskiewskiego lotniska i po kilku minutach zniknęła z ekranów radarów. Flightradar24, na którym można było śledzić jej lot zarejestrowała moment, jak samolot zaczął zniżać lot, robił to około kilometr na minutę.
Za sterami maszyny siedział doświadczony kapitan, miał on wylatane około pięć tysięcy godzin.
Kamera umieszczona na prywatnej posesji zarejestrowała moment katastrofy rosyjskiego samolotu AN-148. Na nagraniu widać potężny wybuch po uderzeniu samolotu w ziemię. W katastrofie zginęło 71 osób.