Rosja straci wpływy w Arktyce? Przez wojnę z Ukrainą zamraża inwestycje i wycofuje wojska

Grzegorz Kuczyński
Grzegorz Kuczyński
W ciągu ostatniej dekady Rosja zainwestowała w swoją obecność wojskową w Arktyce
W ciągu ostatniej dekady Rosja zainwestowała w swoją obecność wojskową w Arktyce AP/Associated Press/East News
Kolejny wielki region, gdzie słabnie pozycja zaangażowanej w wojnę z Ukrainą Rosji. Co więcej, region od dawna określany przez samego Władimira Putina jako kluczowy dla przyszłości kraju. Na dodatek, w Arktyce Rosja ma do czynienia bezpośrednio z konkurencją USA i NATO. Jeśli ona tu słabnie, automatycznie oznacza to silniejszy Zachód.

Spis treści

Kurczą się wpływy Rosji na Kaukazie i w Azji Środkowej. Traci rynki zbytu i sprzymierzeńców w Europie. W innych częściach świata widzą jej słabość i jeśli są sceptyczni wobec USA, to zwracają się ku Chinom. Ale mimo wszystko na żadnym innym polu skutki prowadzenia wojny z Ukrainą nie są tak bolesne dla Kremla, jak w Arktyce. Choćby dlatego, że Rosja w ciągu ostatniej dekady bardzo mocno zainwestowała w ten region, widząc w Dalekiej Północy klucz do swej mocarstwowej pozycji. Rozbudowywała tam siły wojskowe, tworząc bazy, jednostki, wodując nowe okręty podwodne itd. Powołano nawet nowy okręg wojskowy odpowiedzialny wyłącznie za Arktykę. Zainwestowano też ekonomicznie, zagospodarowując nowe złoża gazu i ropy, budując zakłady i terminale LNG, rozbudowując flotę lodołamaczy, chwaląc się, że lada moment Północna Droga Morska stanie się jednym z najbardziej atrakcyjnych szlaków handlowych na świecie.

Dziś coraz więcej wskazuje, że zakończy się to wszystko spektakularną klapą. Wojska i okręty idą na wojnę z Ukrainą, pieniądze zamiast na rozwój gospodarczy Dalekiej Północy, na wojnę, wielkie plany energetyczne (Wostok Oil itd.) cierpią z powodu sankcji i odwrotu zagranicznych inwestorów.

Oczko w głowie Putina

W ciągu ostatniej dekady Rosja zainwestowała w swoją obecność wojskową w Arktyce. Modernizowała swoje bazy wojskowe i lotniska, rozmieszczała nowe przybrzeżne systemy obrony przeciwrakietowej i przeciwlotniczej oraz zmodernizowane okręty podwodne, a także zwiększała liczbę ćwiczeń wojskowych i operacji szkoleniowych z nowym odpowiednikiem dowództwa bojowego dla Arktyki.

Rosja rozmieściła brygady arktyczne, przebudowała istniejące bazy i zbudowała nowe. W 2016 roku zaczęła działać wojskowa baza na Wyspach Nowosyberyjskich. Także w 2016 roku na Ziemi Aleksandry oddano do eksploatacji rosyjską bazę obrony powietrznej pod nazwą Arktyczna Koniczyna.

Rosja rozwijała również nową infrastrukturę gospodarczą na swoich terytoriach arktycznych w celu eksploatacji węglowodorów, minerałów i rybołówstwa oraz próbowała ograniczyć swobodę żeglugi poprzez swoje roszczenia wzdłuż Północnej Drogi Morskiej.

Fatalne skutki wojny

Konflikt z Ukrainą zmienił wszystko – także w Arktyce. Na front przerzucono bataliony brygad arktycznych, które najwyraźniej zostaną już tam na dłużej. Nastąpiła zmiana układu sił nie tylko na lądzie. Dotyczy to również Floty Północnej, bo część jej jednostek, w tym dwa duże okręty desantowe zostały przeniesione na Morze Czarne. Rosja nie jest też obecnie w stanie odpowiedzieć na ćwiczenia NATO w regionie arktycznym własnymi ćwiczeniami na odpowiednią skalę, jak to robiła do tej pory.

O ile potencjał militarny można odbudować, ponownie wysłać wojska na północ, to konsekwencji wejścia Szwecji i Finlandii do NATO już się nie da odwrócić. A są one katastrofalne dla rosyjskich ambicji arktycznych. Jak zauważa w rozmowie z Radiem Liberty analityk Pavel Baev z Norweskiego Instytutu Badań nad Pokojem, „w rosyjskiej strategii wojskowej dominowała dotychczas idea, że osobny jest teatr arktyczny, osobny bałtycki. Dlatego utworzono specjalne dowództwo strategiczne, a Flotę Północną zrównano z osobnym okręgiem wojskowym, gdyż powinna mieć swoje specjalne zadania związane właśnie z Arktyką. Bałtyk natomiast był militarnie i administracyjnie odrębny.

Nagle okazuje się, że te dwa teatry wcale nie są oddzielne, bo Szwecja i Finlandia w wyniku przystąpienia do NATO stają się częścią jednej euroatlantyckiej przestrzeni strategicznej. Jest to bardzo niemiła niespodzianka dla Moskwy, gdyż najwyraźniej nie spodziewała się tak szybkiego wszak rozszerzenia NATO na północy Europy. Nie do końca wiadomo, jak się do tego odnieść. Nie ma środków; zostały one rzucone na wojnę na Ukrainie.

Koniec ekspansji arktycznej?

Rozwój Północnego Szlaku Morskiego, który był flagowym projektem Rosji w tym regionie, w obecnej sytuacji należy odłożyć. Nie powstanie tu żaden korytarz tranzytowy między Europą a Azją. Z kolei zmniejszenie eksportu gazu do Europy oznacza konieczność zamknięcia szeregu pól, bo w tych warunkach klimatyczno-geologicznych nie da się po prostu zawiesić na jakiś czas działania odwiertu gazowego.

Kolejne źródło problemów Rosji w Arktyce ma demograficzny charakter i nie jest związane jedynie z obecną wojną (choć ona, szczególnie mobilizacja, trend przyspieszyła). Chodzi o emigrację etnicznych Rosjan z Dalekiej Północy, co prowadzi do depopulacji strategicznego regionu, a jednocześnie do zmiany proporcji między Rosjanami, a rdzennymi ludami (niekoniecznie przychylnymi Moskwie) na korzyść tych drugich. Niektóre miasta pustoszeją w tempie 10 proc. rocznie, a niektóre małe miejscowości wręcz znikają. Wyjeżdżają młodsi i mający fach w ręku, zostają emeryci. Powód?

Coraz gorsza sytuacja ekonomiczna i fatalna komunikacja z resztą kraju. W bezkresach rozmarzającej tundry, u ujść wielkich rzek syberyjskich do Oceanu Lodowatego, ludzie są niemal odcięci do świata, bo pozamykano małe lotniska, połączeń kolejowych nie zbudowano, a drogi zapadają się w wyniku topnienia wiecznej zmarzliny. Zresztą to ostatnie oznacza też nadciągający wielki problem dla budynków, domów, bloków, fabryk itd. postawionych dekady temu na wiecznej zmarzlinie.

Zamrożona współpraca arktyczna

Do Rosji należy 53 proc. całego terytorium regionu arktycznego. Inne kraje, które są tam obecne i wchodzą w skład Rady Arktycznej, to Dania, Islandia, Kanada, Norwegia, USA, Finlandia i Szwecja. Rada Arktyczna, główny organ międzynarodowy regionalnej współpracy, powołany 27 lat temu, jest obecnie częściowo sparaliżowana z uwagi na fakt, że Rosja od 2021 roku przewodniczy jej przez okres dwóch lat. Tymczasem wszyscy inni członkowie Rady Arktycznej są członkami NATO, lub czekają na formalne członkostwo (Finlandia i Szwecja).

Na początku marca 2022 roku w odpowiedzi na rosyjską agresję na Ukrainę wszystkie kraje-członkowie Rady Arktycznej odmówiły współpracy z Rosją. Wspólne projekty zostały zarzucone. Aktywne stanowisko USA umożliwiło jednak Radzie Arktycznej kontynuowanie części prac: nad projektami, w których Rosja nie uczestniczy. To około 60 proc. projektów grup roboczych.

Ameryka kontratakuje

W październiku opublikowana została nowa amerykańska Strategia Narodowa dla Regionu Arktycznego (NSAR). Zastąpiła dokument pochodzący z 2013 roku, a więc jeszcze z czasów Baracka Obamy. Nowa strategia arktyczna poświęca wiele uwagi globalnym skutkom wojny rozpętanej przez Rosję na kontynencie europejskim: „Wojna Rosji na Ukrainie zwiększyła napięcia geopolityczne w Arktyce, a także na całym świecie, tworząc nowe ryzyko niezamierzonego konfliktu i utrudniając współpracę.”

Spośród czterech filarów amerykańskiej polityki arktycznej (bezpieczeństwo, zmiana klimatu i środowisko, rozwój gospodarczy, współpraca międzynarodowa w regionie) nowy NSAR nadaje priorytet bezpieczeństwu strategicznemu. Zaplanowano rozwój portu głębokowodnego w Nome (około 300 kilometrów od wybrzeża Rosji). „Rozbudowa amerykańskiej floty lodołamaczy i straży przybrzeżnej w celu utrzymania stałej obecności USA w Arktyce oraz dodatkowej obecności w miarę potrzeb w Arktyce europejskiej” też jest podkreślona jako osobny priorytet.

Arktyka staje się dla USA jednym z priorytetów bezpieczeństwa nie tylko z racji na Alaskę, na procesy klimatyczne, czy wreszcie przede wszystkim na rosyjskie zagrożenie, ale też z powodu obaw przed wejściem na tę scenę Chin. Pekin już prowadzi tam ekspansję ekonomiczną – choćby inwestując w grenlandzkie złoża metali rzadkich czy w projekty LNG na rosyjskiej Dalekiej Północy – a coraz bardziej realne staje się zagrożenie militarne. We wrześniu chińskie okręty ćwiczyły wspólnie z Rosjanami na Morzu Beringa. Czarny scenariusz, z punktu widzenia Waszyngtonu, to wpuszczenie przez Rosję na Ocean Lodowaty chińskich okrętów podwodnych uzbrojonych w atomowe pociski balistyczne. W ten sposób Pekinowi udałoby się po raz pierwszy objąć zasięgiem swej broni nuklearnej terytorium kontynentalne USA.

od 16 lat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na i.pl Portal i.pl