Groźny wypadek i pogoń za Jerzym Stuhrem
17 października Sławomir G. jechał odebrać jedzenie z firmy cateringowej, w której pracuje. Na skrzyżowaniu w jego motocykl uderzył lexus.
G. tłumaczył, że uderzenie było potężne, ale on nie upadł, gdyż posiada ponadstandardowe umiejętności kierowania motocyklem. "Firma KTM produkująca motocykle zatrudnia mnie do pokazów motocyklowych i wykonywania nimi różnych manewrów" – mówił. W jego ocenie 99 proc. innych kierowców straciłoby panowanie nad motorem i upadło.
Kierowca lexusa się nie zatrzymał. Mimo ogromnego bólu ręki motocyklista ruszył w pogoń. Sławomir G. miał kierować jedną ręką.
"W końcu przed skrzyżowaniem Sławomirowi G. udało się wyprzedzić lexusa. Podszedł do samochodu i powiedział kierowcy (...), że ma nagranie na kamerce, jak został potrącony i pokaże je policji. Wtedy lexus ruszył. Sławomir G. wsiadł na motocykl i dalej go ścigał. Ponownie zajechał drogę lexusowi i przyhamował" - pisze "Fakt".
- Kierowca próbował we mnie wjechać, zepchnąć mnie. Ja dodałem troszeczkę gazu i znów zahamowałem. On wtedy jechał buspasem. Zablokowałem mu możliwość dalszej jazdy - zeznał policjantom Sławomir G.
"Próbował wykorzystać każdą sekundę do ucieczki"
Sławomir G. rozpoznał w końcu, że kierujący to znany aktor. Policji opowiedział, że zachowanie aktora było "dziwne". – Próbował wykorzystać każdą sekundę do ucieczki – opowiedział śledczym, dodając, że sytuacja jest nagrana na kamerze.
Stuhr, według jego relacji przestał próbować uciekać, dopiero gdy na miejscu zdarzenia pojawił się patrol policji. – Schował coś, co miał zainstalowane w okolicach lusterka wstecznego, domyślam się, że to był wideorejestrator – opisywał śledczym Sławomir G.
Źródło: fakt.pl
rs
Źródło:
