Dla młodych Polaków erotyczne zabawki nie są już tematem tabu - mówi prof. Tomasz Szlendak, socjolog z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. - Na początku lat 90., gdy w sex-shopach były tylko tandetne plastikowe penisy, używanie ich traktowano jak dewiację. Dziś seksgadżet to rzecz podnosząca jakość życia, a jego używanie nikogo nie dziwi.
Na Zachodzie gadżety erotyczne sprzedają już akwizytorzy. Sprawdza się to szczególnie wśród pań. Spotykają się z przyjaciółkami, by przy kawie wybrać wibrator lub kajdanki z pluszową nakładką. Akwizytorka przynosi walizkę z akcesoriami, które można wziąć do ręki, obejrzeć.
Zdaniem Piotra Pietrzaka z internetowego sklepu www.sex-shop69.pl, Polacy wolą kupować gadżety dyskretnie. Nie chcą, by znajomi wiedzieli, jakich używają wibratorów lub nakładek na penisa. - To tylko kwestia czasu, kiedy taka forma sprzedaży pojawi się również u nas - polemizuje prof. Szlendak.
- Kobiety są na to gotowe. Widać to po wieczorach panieńskich, na których pojawiają się słomki do drinków, ciasteczka w kształcie penisów oraz gadżety erotyczne. Kobiety rozmawiają o seksie z przyjaciółkami, wymieniają się poglądami i odczuciami. Firmy na Zachodzie już to dostrzegły. U nas jest inaczej m.in. dlatego, że to mężczyźni, którzy w dużej mierze zajmują się sprzedażą seks-artykułów, są bardziej powściągliwi. Wystarczy porównać żywiołowe reakcje pań w klubie ze striptizem ze spiętymi i spokojnymi panami.
Jak wynika z badań firmy Durex, z roku na rok po nietypowe prezerwatywy, balsamy do masażu i wibratory sięga 5-6 proc. osób więcej. Rośnie sprzedaż przez internet. Zaufanie do sklepów on-line deklaruje już ponad 40 proc. badanych. - Budki z seksgadżetami kojarzą się z brudnymi uliczkami
i dworcami - mówi prof. Szlendak. - Kupując w sklepie internetowym, nie obawiamy się wścibskiego ekspedienta ani tego, że wychodząc z dmuchaną lalką, natkniemy się na sąsiadkę.
- Działamy już pięć lat i wzrost sprzedaży jest widoczny - dodaje Paweł Pietrzak. - Zwiększa się liczba klientów i liczba produktów, które kupują. Coraz częściej wybierają te droższe, dobrej jakości. Najlepiej sprzedają się kajdanki z futerkiem, wibratory, dodatki, takie jak strój pani Mikołajowej, foremki do ciasta w kształcie penisów i piersi, świeczki urodzinowe w kształcie penisów.
Wzrost zainteresowania ofertą sex-shopów wiąże się ze zmianą zachowań seksualnych Polaków. Według badań firmy Durex, Polacy są coraz bardziej skorzy do łóżkowych eksperymentów. 71 proc. lubi snuć w sypialni erotyczne fantazje, 69 proc. docenia erotyczne masaże, po wibratory sięga ponad 20 proc., niewiele mniej stosuje środki nawilżające i afrodyzjaki. Co zaskakujące, uważamy, że tego typu produkty powinny być dostępne w marketach.
- Cieszę się, że Polacy coraz swobodniej podchodzą do seksu - mówi prof. Zbigniew Izdebski, seksuolog. - Seks ma bezpośredni wpływ na nasze dobre samopoczucie psychiczne i fizyczne. Nie bójmy się więc eksperymentować.