- Preparaty te są uznane jako produkty spożywcze i nie przymierzając, mogą być produkowane jak kiełbasa i wypuszczane na rynek. Uważamy, że powinny być rejestrowane, choć jeszcze nie wiemy, pod nadzorem jakiej instytucji - mówi poseł Piotr Chmielowski z Ruchu Palikota.
Podobne zdanie mają lekarze. - Rynek tych preparatów jest praktycznie niekontrolowany. Nie wiemy nic na temat badań dotyczących działania tych środków oraz ich składu. Ponieważ nie są lekami, to nie podlegają prawu farmaceutycznemu, ale żywnościowemu - tłumaczy dr Beata Wróbel, seksuolog z Dąbrowy Górniczej, działająca w Europejskim Stowarzyszeniu Promocji Zdrowia.
Stanowisko Głównego Inspektoratu Sanitarnego jest jasne: kiedy urzędnik ma wątpliwości, czy dany suplement diety jest żywnością, czy lekiem, ma obowiązek zapytać Urząd Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych, "czy skład tego suplementu diety nie sugeruje lub nie niesie za sobą działania leczniczego".
Dr Wróbel w swojej medycznej praktyce spotyka pacjentów, którzy przychodzą i mówią, że wypróbowali już wiele dostępnych na rynku roślinnych odpowiedniki viagry i nic. - Są też panie, które zażywają preparaty poprawiające ich seksualność, u których wystąpiły problemy ginekologiczne. Nie można bez konsultacji z lekarzem wspomagać swojej seksualność. Trzeba pamiętać, że to mózg jest głównym narządem wpływającym na seksualność - wyjaśnia dr Wróbel. Właśnie z tego powodu sprowadzanie życia seksualnego wyłącznie funkcji genitalnej jest, zdaniem dr Wróbel, nieporozumieniem.
Co znajdziemy w sexi-suplementach? Jak można przeczytać w ulotkach, są to: "mieszanki pochodzenia roślinnego, wspomagające poszerzanie naczyń doprowadzających krew do penisa", mleczko królewskie: bogate w białka i aminokwasy, łatwo przyswajalne przez człowieka, żeń-szeń i cynk z witaminą E". Działanie składników ma poprawić funkcjonowanie układów krążenia i nerwowego, co muszą wziąć pod uwagę osoby chore na serce i cukrzycę, które bez konsultacji z lekarzem decydują się wesprzeć bez recepty swoją seksualność.
Preparaty dla kobiet zawierają zwykle fitoestrogeny, a więc związki organiczne zawarte w roślinach, które mają działa nie podobne do estrogenów, ale - jak mówi dr Jerzy Ziętek, poseł PO z sejmowej komisji zdrowia - w okresie menopauzy nie mogą zastąpić właściwych leków. Według zwolenników fitoestrogenów, mają one łagodzić objawy występujące w okresie menopauzy.
- Także wiele kobiet w ciąży z powodu dublowania preparatów witaminowych ma hiperwitaminozę - podkreśla dr Wróbel.
Polacy oszaleli na punkcie różnych preparatów poprawiających zdrowie. A przecież źle na organizm działa nadmiar witamin A, B6 czy D. Leki na potencję i suplementy seksualnej diety to potężny rynek, a producenci tworzą wpływowe lobby. Jak wyliczyła "Gazeta Prawna" wydatki na leki na potencję rosną o 20 proc. rok do roku. Można założyć, że dochody producentów będą rosły, bo aż 78 proc. mężczyzn i 76 proc. kobiet uprawia seks po 60. roku życia (chyba, że to przechwałki).
Seks po śląsku, czyli przerost formy nad ilością
Tylko 51 stosunków seksualnych w ciągu roku odbywa mieszkaniec Śląska w wieku 16-35 lat. Tak wynika z badań przeprowadzonych kilka lat temu w Śląskim Uniwersytecie Medycznym.
To niewiele, ale za to życie seksualne nad Brynicą jest dość urozmaicone. Mężczyźni (50 proc.) preferują seks w samochodzie, zaś panie w łazience (40 proc.).
Poza tym dość wcześnie mieszkańcy naszego województwa rozpoczynają życie płciowe: dziewczęta w wieku 16 lat, zaś chłopcy w 14. roku życia. Jeśli wierzyć badaniom, nie mamy też oporu, by zmienić sobie partnerów. Do zdrad przyznała się połowa badanych. Warto wziąć jednak pod uwagę, że chodzi co najwyżej o 35-latków. Starsi są wierniejsi.
*Ranking szkół nauki jazdy 2013
*Restauracja Rączka gotuje otwarta ZOBACZ ZDJĘCIA
*Granica polsko-niemiecka 1922 na Górnym Śląsku [SENSACYJNE ZDJĘCIA]
*Podziemny dworzec autobusowy w Katowicach działa! [ZDJĘCIA]