Sławomir Neumann: Nie zamierzam siedzieć w ciepłych kapciach

Karol Uliczny
Karolina Misztal
Z posłem Sławomirem Neumannem, przewodniczącym pomorskiej PO rozmawiamy o aferze taśmowej, rezygnacji z funkcji szefa klubu KO oraz wyborach do Sejmu.

Pojawiają się głosy, że czas przewodniczącego Schetyny jest policzony. Nie ma pan poczucia, że sprawa taśm zamknęła panu szansę walki o przywództwo w partii?

W życiu są różne momenty - lepsze i gorsze. Nie jest tak, że cały czas jest się na górze, ale też wiem, że jedno zdarzenie nie przekreśla dotychczasowego dorobku. Trzeba odpracować to, co się stało - mam tego świadomość. Muszę pokazać ludziom, że chcę się zmienić. Bo chcę się zmienić. Przede wszystkim rzucam ten soczysty język.

Jako „jedynka” uzyskał pan czwarty wynik na liście KO w okręgu gdańskim. Rozczarowanie?

Mój osobisty wynik jest lepszy niż przed czterema laty, ale nie powiedziałbym, że jestem z niego zadowolony. Zdobyłem 25 tys. głosów, a liczyłem na więcej. Mam też świadomość tego, co działo się ostatnim tygodniu kampanii. Zdarzyły się rzeczy, z których nie jestem dumny, ale też spadła na mnie ogromna ilość hejtu i manipulacji. Mimo to, nie oceniam mojego wyniku jako klęski. Nie ma jednoznaczniej odpowiedzi o ile byłby lepszy, gdyby nie to, co działo się w ostatnim czasie. Na pewno ta sytuacja uczy mnie pokory i patrzenia na pewne sprawy z dystansu. Daje możliwość zastanowienia się nad pewnymi rzeczami. Jeśli chodzi o Koalicję, możemy powiedzieć, że wybory na Pomorzu zostały wygrane. Zdobyliśmy wszystkie mandaty do Senatu, w Gdańsku poprawiliśmy wynik o jeden mandat, trochę gorzej poszło w Gdyni. Efekt jest zadowalający. Nie mam poczucia wielkiego sukcesu, ale dobrze wykonanej pracy.

Na Pomorzu koalicja wygrała z PiS - co można zapisać na plus szefa pomorskich struktur, z drugiej strony indywidualny wynik nie oszałamia. Nadal ma pan poczucie, że jest w stanie pociągnąć za sobą drużynę KO?

Po pierwsze, przeszedłem weryfikację wyborczą i nie uważam, by wynik 25 tys. głosów przynosił mi wstyd. Po drugie, wybory w Platformie dopiero przed nami. Na przełomie stycznia i lutego przyszłego roku odbędą się wybory szefa partii, następnie wybory wewnętrzne w poszczególnych strukturach. Myślę, że zostaną przeprowadzone najszybciej po wyborach prezydenckich. Nie możemy zajmować się sobą w czasie kampanii prezydenckiej. Po zakończonej kampanii będziemy podejmować otwarte decyzje co do startu w wyborach na przewodniczącego regionu, jednak do tego czasu mamy mnóstwo zadań do wykonania. Wierzę, że będziemy ciężko pracować, by w sposób najbardziej efektywny przeprowadzić wybór kandydata na prezydenta, a później skuteczną kampanię, tak by w kwietniu czy maju wygrać wybory prezydenckie. Później przyjdzie czas na wybory na Pomorzu.

Bierze pan pod uwagę start?

Dzisiaj nie ma wyborów, więc nie zastanawiam się nad tym. Wszyscy mamy świadomość, że Platformę trzeba przeprowadzić przez najbliższe miesiące. To odpowiedzialność wybranych posłów, a szczególnie senatorów. Za to będziemy oceniani. Po największych wyzwaniach przyjdzie czas, by od nowa poukładać sprawy w partii.

Czyli przez najbliższe pół roku będzie pan szefem PO na Pomorzu, do tego w newralgicznym okresie.

Nie mam zamiaru podawać się do dymisji. Wybory zostaną przeprowadzone zgodnie z obowiązującymi w Platformie regułami i to ludzie będą ustalać, kto jest kim w PO.

Jednak w ostatnich dniach zdecydował się pan usunąć w cień.

To nie wakacyjna przerwa powyborcza. Pracujemy, mamy spotkania, rozmawiamy o przyszłości. Jest za dużo wyzwań, by siedzieć spokojnie w kanapie z ciepłymi kapciami na nogach. Mamy za sobą wybory na czterech szczeblach i za każdym razem Pomorze wypadało dobrze. Ja rozumiem, że sukcesy nie są moją zasługą, moją są tylko klęski. Na szczęście tak to nie działa. Działacze Platformy są przytomni i rozumieją różne rzeczy. Poczekajmy na wybory. Jeżeli zgłoszą się kandydaci na szefa regionu, to ok. Na tym to polega. Jesteśmy demokratyczną partią i będzie możliwość wyboru. Zobaczymy, kto się zgłosi.

W okresie okołowyborczym zniknął pan z przestrzeni medialnej. To była taktyka na przeczekanie?

Na pewno nie uciekałem, natomiast nie byłem zbyt nachalny, jeśli chodzi o wystąpienia. Walczyłem z hejtem i manipulacją tak jak umiałem. Pracujemy dalej. Nikt nie zdejmie odpowiedzialności, która na mnie ciąży. Bezkrólewie na Pomorzu byłoby jeszcze gorszym rozwiązaniem. Nie byłoby wyborów, byłyby zastępstwa. My potrzebujemy normalnie działającej maszyny, która będzie pracować w kolejnej kampanii. Tej odpowiedzialności z siebie nie zrzucę.

Co z przewodnictwem w klubie parlamentarnym KO?

Zapowiedziałem już, że nie mam zamiaru kandydować. Szefa klubu wybierzemy 12 listopada, na pierwszym posiedzeniu Sejmu. Pokażemy, że możemy rozstrzygać nasze sprawy w demokratycznych procedurach. Wierzę w Platformę, bo jesteśmy jedyną siłą, która daje gwarancję wpływu na Senat i może walczyć w wyborach prezydenckich.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Sławomir Neumann: Nie zamierzam siedzieć w ciepłych kapciach - Plus Dziennik Bałtycki

Wróć na i.pl Portal i.pl