Ślub doskonały - premiera
W piątek, 13 stycznia, odbyła się polska premiera filmu "Ślub doskonały". Film stworzony przez Nicka Morana i Wojciecha Pałysa - twórcy scenariusza do "Mayday", a także Hannę Węsierską, która jest autorką "Lejdis". Produkcja powstała w oparciu o sztukę teatralną Robina Hawdona o tym samym tytule.
Film przedstawia historię pomyłek zawartą w najważniejszym dniu dla zakochanej pary, czyli w dniu ślubu. Nie jest tak jednak do końca w tym przypadku. Panna młoda jest w ciąży, a pan młody jest zmuszany do jej poślubienia przez zaborczą przyszłą teściową. Wszystko zaczyna się jednak od porannego kaca po wystrzałowym wieczorze kawalerskim i nieznajomej kobiecie obok. Jak potoczy się dalej historia? Czy ślub dojdzie do skutku? Kto w końcu jest kim? To wszystko pokazuje dalsza część produkcji.
"Ślub doskonały" to obsada złożona z największych polskich gwiazd na ekranie. Oprócz Aleksandry Adamskiej i Adama Woronowicza, którzy wcielają się w role młodych, w filmie występują m.in.:
- Ewa Kasprzyk
- Krzysztof Stelmaszyk
- Piotr Głowacki
- Magdalena Lamparska
- Aleksandra Popławska
- Paweł Deląg
- Sandra Staniszewska
- Krzysztof Czeczot
- Andrzej Grabowski
- Tomasz Oświeciński
- Filip Chajzer
Widzowie zawiedzeni
Po premierze filmu, często widzowie decydują się na zabranie głosu poprzez wycenę produkcji przez portal filmweb. Na stronie widnieje 346 ocen ze średnią 3,8 w skali od 1 do 10. Dla porównania, film "Na twoim miejscu", który miał premierę tydzień wcześniej, zebrał 620 ocen i uzyskał ocenę 6,2. Przy ocenach negatywnych pojawiły się natomiast uzasadnienia decyzji internautów.
Jeden z internautów sam ocenił film na jedynkę, tłumacząc, że jest to nieudolna wersja innej produkcji, a samo poczucie humoru jest dla niego żałosne, ale rozumie, że innych mogło bawić i zachęca, by obejrzeć samemu.
Według mnie to nowoczesna, ale niezwykle szmirowata wersja filmu "Wyjście awaryjne". Dla mnie większość scen, które miały być zabawne, były po prostu żałosne. Na jedyny plus mogę ocenić aktorów grających w tym "dziele kinomatografii". Osobiście nie polecam, ale widziałam, że wiele osób bawił, więc najlepiej obejrzeć i wystawić swoją opinię.
Słaby poziom żartu jest dostrzegany przez większą część odbiorców i często przewija się przez komentarze.
Zła gra aktorska od pierwszej sceny, żart na poziomie dna i kilogramu mułu. Żałuje, ze nie wyszłam z sali po pierwszych 5 minutach, bo kolejne 93 nie były ani trochę lepsze. Na film poszłam dla ukochanego Woronowicza, niech więcej mu nie przychodzi do głowy grać w takich realizacjach!
Chociaż w wielu komentarzach przebija się jednak pozytywny odbiór gry aktorskiej, a powyższe przytoczenie jest raczej wyjątkiem, w filmie.
Najbardziej amatorski film (zrealizowany z profesjonalną obsadą aktorską) jaki widziałem w ostatnim czasie. Sztukę grają od lat, film zapomnisz po godzinie.
Nie wszystkie oceny są, oczywiście, tylko negatywne. Część osób dostrzega różne pozytywy produkcji.
Widać od razu, że reżyserem nie jest Polak bo w porównaniu do 99% polskich filmów ten daje rade. Arcydzieło to nie jest ale kilka razy można się pośmiać. Najlepsza postać to oczywiście ksiądz grany przez Pana Andrzeja Grabowskiego a na największy minus to chyba pojawienie sie na ekranie tego pseudoaktora Oświecińskiego.
Większość ocen jest jednak negatywna, a krytyczne głosy przebijają się również na innych portalach.

dś