Dziś około godziny 6.20 wrocławska policja dostała zgłoszenie o mężczyźnie, który wyskoczył z okna bloku przy ul. Drzewieckiego. 38-latek z Wrocławia zginął na miejscu. Ma miejsce przyjechał prokurator, który nie stwierdził udziału osób trzecich. Można więc podejrzewać, że było to samobójstwo, ale to musi ustalić policja, która jest właśnie na miejscu śmierci.
- Wychodząc z domu do pracy przed 7 miałem nieprzyjemność zobaczyć denata. Był przykryty folią termoizolacyjną i był pilnowany przez policjanta. Obok stała karetka, lecz już nie udzielała pomocy. Nie przyglądałem się, lecz obok widziałem fiolkę z jakąś dziwną substancją. Czyżby miłośnik dopalaczy ze sklepu obok? - relacjonuje nasz Czytelnik, Pan Michał.
Policja ustali, czy domniemany samobójca rzeczywiście miał przy sobie środki odurzające. O tym, że na Gądowie Małym właśnie w rejonie Drzewieckiego i Bulwaru Ikara handluje się dopalaczami pisaliśmy już wielokrotnie. Swoje kontrole prowadził sanepid i policja, a nawet wielokrotnie "zamykano" punkt z nielegalnymi środkami. Ale po kilku dniach znów wznawiał działalność.
Jak to możliwe? - Problem w tym, że w momencie zamknięcia punktu, w którym sprzedawane są dopalacze na jego miejsce wprowadza się następny sprzedawca - tłumaczyła portalowi GazetaWroclawska.pl Małgorzata Klaus, rzecznik Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu - Taki człowiek prowadzi inną działalność, choć w praktyce bardzo często okazuje się, że w tym samym miejscu nadal sprzedawane są dopalacze - dodaje Klaus.