- Do niedawna brało się kokainę czy ecstasy, teraz coraz więcej moich znajomych przerzuca się na "mefę", bo jest silniejsza, a do tego tania - mówi Darek spod Wołomina.
Jednak największą "zaletą" mefedronu jest to, że w Polsce jest traktowany jak dopalacz. Handel nim i zażywanie go są więc legalne.
Darek spod Wołomina z nowym narkotykiem zetknął się podczas zeszłorocznych wakacji. Pracował wtedy w Szwecji. Poszedł na imprezę, podczas której młodzi Szwedzi poczęstowali go białym proszkiem. Wciągał go nosem, jak w amerykańskich filmach. Gdy się rano obudził, chciał wziąć kolejną działkę. Wytrzymał tylko do wieczora.
- Mefedron wprowadza mózg i całe ciało w stan takiej euforii, że nie sposób nie wziąć kolejnej działki - mówią ci, którzy go spróbowali. Zdaniem lekarzy już pierwsze zażycie tego narkotyku może powodować uzależnienie psychiczne. Odurzeniu towarzyszy uczucie przyjemności, znika zmęczenie, człowiek staje się bardzo rozmowny, szuka towarzystwa.
Dziś Darek przez jeden weekend potrafi wciągnąć nawet 6-8 działek. Z uzupełnieniem zapasów nie ma problemu, bo mefedron nie jest w Polsce zakazany. - Zamawiam przez internet. Jest kilka polskich sklepów, które sprzedają "mefę" - opowiada. Za gram narkotyku trzeba zapłacić ok. 80 zł. Podobnie mefedron kosztuje w Europie - od 15 do 20 euro (60-80 zł).
Dlaczego mefedron, chociaż tak niebezpieczny, jest w Polsce legalny? Bo i lekarze, i policja niewiele o nim jeszcze wiedzą. Polscy policjanci, słysząc o mefedronie, wzruszają ramionami. Nie wiedzą, co to takiego, a poza tym nie zajmują się ściganiem handlu legalnymi produktami.
- Mefedron to pochodna efedryny, używanej dość powszechnie w lekach. Niestety, nasza wiedza o tej substancji jest jeszcze mała - tłumaczy prof. Jerzy Ventulani z Instytutu Farmakologii PAN w Krakowie.
Mefedron powstał kilka lat temu w laboratorium izraelskiej firmy Neorganics, zajmującej się produkcją dopalaczy. W Europie pojawił się w zeszłym roku, właśnie jako dopalacz. Wiedza o jego niszczącym działaniu na organizm człowieka ma charakter wyłącznie empiryczny, bo jak dotąd nie opublikowano żadnego naukowego raportu o szkodliwości mefedronu. Udokumentowano za to dwa przypadki śmierci nastolatków, które wywołała ta substancja. W maju ub. roku, po tygodniu śpiączki wywołanej zażyciem narkotyku, zmarł 18-letni Duńczyk. Kolejną śmiertelną ofiarą mefedronu jest 18-letnia Szwedka ze Sztokholmu, która 14 grudnia 2008 r. zmarła z przedawkowania. Nazajutrz po tej tragedii mefedron został w Szwecji zakazany.
Mimo to narkotyk jest w Szwecji coraz bardziej popularny. Problem jest tak poważny, że w poniedziałek czołowy szwedzki dziennik "Svenska Dagbladet" poświęcił mu pierwszą stronę.
Drugim poza Szwecją krajem, w którym nie wolno handlować mefedronem i go zażywać, jest Izrael. Nad kryminalizacją narkotyku zastanawiają się władze Danii, Wielkiej Brytanii, Australii oraz Nowej Zelandii.
O niebezpiecznej substancji nie słyszał na razie Piotr Jabłoński, dyrektor Biura ds. Przeciwdziałania Narkomanii. - Takich substancji niestety będzie coraz więcej. Są tworzone, jak wszystkie dopalacze, jako substytuty innych narkotyków - ocenia Jabłoński.
Prof. Ventulani traktuje problem bardzo poważnie. - Tego typu substancje, nazywane design drug, do których należy również ecstasy, będą pojawiać się tak długo, aż nie przestaniemy spychać narkotyków do podziemia. Przez pewien czas mefedron będzie legalny, a jeśli okaże się skuteczny, to nawet po jego zakazaniu utrzyma się na rynku - uważa prof. Ventulani.
Przy wsparciu rządu Biuro pracuje nad ustawą, która podobne substancje pozwoli wprowadzać na listę zakazanych środków w ciągu kilku dni. Miałyby być zakazane na określony okres, np. na rok. Pozwoliłoby to ocenić realną szkodliwość używki. - Ustawa mogłaby powstać w ciągu pół roku - twierdzi Jabłoński.