Kierowca busa, który dachował w niedzielę rano na A4 w Katowicach nie został jeszcze przesłuchany. Przebywa w szpitalu.
- Czekamy aż lekarze pozwolą nam go przesłuchać - tłumaczy nadkom. Jacek Pytel, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Katowicach.
Busem podróżowało 7 osób z różnych regionów Polski. Do wypadku doszło około godziny 5.20.
Bus, jadący w kierunku Wrocławia, z niewyjaśnionych przyczyn uderzył w barierę.
Zginęła 25-latka z Sosnowca, a 5 osób trafiło do szpitali. Niestety, 22-latek z województwa podkarpackiego, zabrany śmigłowcem Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, zmarł w lecznicy. Jedna osoba czuła się na tyle dobrze, że odmówiła hospitalizacji.
Na miejscu przez kilka godzin pracowali policjanci z komisariatu autostradowego i prokurator.
Przez kilka godzin ten odcinek był zablokowany i wyznaczono objazd. Postępowanie w tej sprawie, pod nadzorem prokuratury, prowadzi Komenda Miejska Policji w Katowicach.
Wiadomo, że pasażerowie jechali do pracy w Holandii. Jak doszło do wypadku? Policjanci biorą pod uwagę kilka wersji wydarzeń. Niewykluczone, że kierowca po prostu zasnął za kółkiem.
- Będziemy to ustalać - zaznacza Jacek Pytel.
*Transformersy zniszczą Katowice. Tak to ma wyglądać ZDJĘCIA
*Miss Polski 2016 OTO FINALISTKI Zobacz zdjęcia
*Wakacje za granicą: Tych krajów unikaj i nie jedź. MSZ ostrzega. Są zaskoczenia
*Najlepsze baseny w województwie śląskim [TOP 10 BASENÓW]
*W pełni wyposażone mieszkanie w centrum Katowic może być Twoje! Dołącz do graczy loterii "Dziennika Zachodniego"