Sprawa jest pilna, bo nasze śmigłowce szturmowe Mi-24 wymagają wymiany. Obecnie nie mamy do nich rakiet przeciwpancernych, które są podstawową bronią tego typu maszyn.
Co ciekawe, na śmigłowce szturmowe nie ogłoszono jeszcze przetargu, a oprócz Boeinga, który jest producentem Apaczy, do rywalizacji mogą stanąć również amerykański Bell z konstrukcją AH-1Z Viper, Turcy z T129 Atak (lokalna odmiana włoskiego śmigłowca Agusta A129 Mangusta) oraz Airbus Helicopters z Tigerem.
Jan Piętowski, prezes WZL nr 1, o rzekomo przesądzonym postępowaniu na śmigłowce szturmowe nic nie wie. Potwierdza jednak, że WZL nr 1 odwiedzili w tym roku przedstawiciele Boeinga.
- Ale kto u nas w tym roku nie był? Francuzi, Amerykanie, Turcy - wylicza prezes Piętowski.
Kupna śmigłowców szturmowych nie należy mylić z postępowaniem na śmigłowce wielozadaniowe, które wygrał francuski Caracal koncernu Airbus Helicopters. Polska armia miała kupić 50 tych maszyn, a przy Wojskowych Zakładach Lotniczych nr 1 miała powstać linia montażowa tych śmigłowców. Sprawa jest jednak w zawieszeniu. PiS nie ukrywał, że najchętniej unieważniłby cały kontrakt, a produkcję śmigłowców wielozadaniowych dla polskiej armii powierzyłby włoskim zakładom w Świdniku i amerykańskim w Mielcu. Na razie trwają negocjacje w Ministerstwie Rozwoju - wg oficjalnych informacji kością niezgody jest poziom offsetu.
Jest jeszcze trzecia oferta dla WZL nr 1 w Łodzi. W niedawnym wywiadzie dla portalu defence24 prezes ukraińskich zakładów Motor Sicz specjalizujących się w produkcji śmigłowców, zaproponował Polsce modernizację śmigłowców transportowych Mi-8 i Mi-17, wymieniając jako partnera zakłady w Łodzi. Na razie w tej sprawie nie ma żadnej decyzji.
Skrót najważniejszych wydarzeń tygodnia 4-10 kwietnia