- Szumnie zapowiadana oferta okazuje się być jednym wielkim mydleniem oczu i nie daje szansy na rozwój zakładów w Świdniku - alarmuje posłanka Joanna Mucha.
- Już kilka tygodni temu ostrzegaliśmy, że zamówienie śmigłowca AW101 wcale nie oznacza, że będzie produkowany w Świdniku. W odpowiedzi na moją interpelację minister Wojciech Skurkiewicz (wiceszef MON – dop. red.) zasłonił się tajemnicą państwową. To był pierwszy sygnał, że już wtedy wiedział, że te śmigłowce dla marynarki wojennej w Świdniku produkowane nie będą - mówi poseł Stanisław Żmijan.
W poniedziałek przedstawiciele polskiego MON i firmy Leonardo MW (to spółka zależna koncernu Leonardo) podpisali umowę offsetową, która poprzedza zakup czterech śmigłowców AW101 do zwalczania okrętów podwodnych i prowadzenia akcji poszukiwawczo-ratowniczych.
Politycy PO uważają, że na wartym 400 mln zł offsecie i zapowiadanej sprzedaży czterech maszyn (każda warta jest ok. 500 mln zł) najwięcej zarobią Włosi i Anglicy.
W Świdniku mają powstawać za to kadłuby, czyli ok. 20 proc. produkcji śmigłowca. Awionika, silniki i uzbrojenie miałyby być produkowane poza Polską.
PO domaga się od rządu umowy korzystnej dla Świdnika i Lubelszczyzny. Podobne są oczekiwania części załogi.
W nieoficjalnych rozmowach pracownicy nie ukrywają, że prawdziwą szansą na rozwój fabryki byłoby zamówienie modernizacji floty 30 śmigłowców W-3 Sokół do standardu Głuszec.
PZL-Świdnik już wcześniej realizował takie zamówienia.
Zdaniem Artura Sobonia, w tegorocznym budżecie MON zapewnione jest 130 mln zł m.in. na remonty i serwis Sokołów.
Umowa na unowocześnienie maszyn ma być podpisana w tym lub na początku przyszłego roku. Miałoby to zapewnić zatrudnienie inżynierom ze Świdnika na najbliższe 20 lat.
W dalszej perspektywie PZL-Świdnik ma szansę uczestniczenia we wspólnym projekcie Leonardo Helicopters i Polskiej Grupy Zbrojeniowej, którego celem byłaby budowa nowego śmigłowca szturmowego dla polskiej armii.
POLECAMY PAŃSTWA UWADZE:
