Nierankingowy „World Masters of Snooker” jest częścią festiwalu sportowo-rozrywkowego „Riyadh Season”, finansowanego przez państwo, który gości w znanej dzielnicy harców i figli Boulevard City w Rijadzie. Do metropolii, usytuowanej na środku pustyni, szejkowie ściągnęli dziesięciu najlepszych z najlepszych snookerzystów świata plus dwóch „miejscowych” - Ali Alobaidli z Kataru i Omara Alajlani z Arabii Saudyjskiej. Długo jednak nie pograli...
Turniej w „Global Theatre” miał charakter trochę nietypowy. Otóż organizatorzy, a właściwie bogaty urzędnik Turki Alalshikh, wprowadzili do gry dodatkową (23) złotą bilę, zwaną „Riyadh Season ball”. Bila, „wartości” aż 20 punktów, mogła zostać wbita dopiero po uzyskaniu maksymalnego breaka - 147 punktów. W sumie, dałoby to 167 punktów i premię w wysokości pół miliona dolarów = ok. 395 000 funtów czyli prawie 2 000 000 złotych. Żadnemu z zawodników nie udało się jednak tego dokonać, a najbliżej był John Higgins, który spudłował na ostatniej żółtej bili (120 punktów)…
Podczas ceremonii zakończenia turnieju w Rijadzie, wspomniany Turki Alalshikh zapowiedział, że w przyszłym roku, nagroda za 167 punktów będzie już wynosiła… 800 000 funtów!
Jakby tego było mało, arabski urzędnik potwierdził, ku zdumieniu Ronnie O’Sullivana, że wkrótce, w Arabii Saudyjskiej zostanie otwarta akademia imienia… „The Rocket”.
- Zróbcie wszystko, aby jak najwięcej młodych ludzi grało w snookera. Nigdy nie wiadomo, czy za 20 lat, Arabia Saudyjska nie będzie miała mistrza świata… - stwierdził Anglik
Jak trudne będzie to zadania, niech świadczy fakt, że od 1977 roku, a więc od kiedy mistrzostwa świata rozgrywane są w „Crucible Theatre” w Sheffield, snooker miał tylko trzech czempionów spoza Wysp Brytyjskich i Irlandii (Kanadyjczyk Cliff Thorburn - rok 1980, Australijczyk Neil Robertson - rok 2010 i Belg Luca Brecel - rok 2023).
Tegoroczne mistrzostwa świata ruszają 20 kwietnia i zakończą się 6 maja.
