Od żądanych 10-proc. podwyżek płac nie odwiódł związkowców nawet minister energii Krzysztof Tchórzewski, który wziął udział w poniedziałkowych negocjacjach. Choć co do jednego była zgoda - wzrost wynagrodzeń górnikom się należy.
PGG proponuje po 440 złotych podwyżki dla górników w wyrobiskach
Zarząd, przypomnijmy, zaproponował podwyżki - w postaci dopłat do przepracowanych dniówek - na poziomie 200 mln złotych, czyli całego zaplanowanego na ten rok zysku spółki.
W praktyce oznaczałoby to, że pracownicy zatrudnieni pod ziemią w wyrobiskach zyskaliby średnio 440 zł miesięcznie więcej, pracownicy zatrudnieni na dole poza wyrobiskami oraz zakładu mechanicznej przeróbki węgla - średnio 330 zł miesięcznie więcej, zaś pozostali pracownicy - 220 zł miesięcznie więcej.
Związkowcy są jednak zdania, że jeśli w 2017 roku spółka osiągnęła lepszy wynik, niż zakładała, to w tym też jej się to uda. Dlatego domagają się podwyżek na poziomie 10 proc., co jak twierdzi spółka, kosztowałoby PGG 429 mln zł w skali roku.
- Uważamy, że nie są to wygórowane żądania - mówił po poniedziałkowym spotkaniu Bogusław Hutek, szef Solidarności w PGG. - Młodzi ludzie odchodzą z pracy do kopalń Tauronu i Jastrzębskiej Spółki Węglowej. Zgadzamy się z zarządem, że trzeba prowadzić inwestycje. Tylko mając nawet najlepszy sprzęt, bez wykwalifikowanych pracowników firma i tak przestanie funkcjonować - tłumaczył.
Na żądania związków zarząd firmy nie chce przystać. - Nie możemy powtarzać błędów z przeszłości, które doprowadziły Kompanię Węglową do upadłości - podkreśla prezes spółki Tomasz Rogala. - Liczymy na porozumienie, ale w kontekście zachowania firmy jako całości - mówi.
Kolejne spotkanie związkowców z zarządem PGG, tym razem już w obecności mediatora, zaplanowano wstępnie na poniedziałek, 9 kwietnia.
POLECAMY PAŃSTWA UWADZE:
TYDZIEŃ Magazyn informacyjny reporterów Dziennika Zachodniego
