Rzecz dotyczy dwóch mężczyzn, którzy nagrywali szarpaninę telefonami komórkowymi. Ich filmy są ważnymi dowodami w sprawie śmierci Igora. Doszło do niej – przypomnijmy – w maju 2016 roku na komisariacie przy ul. Trzemeskiej.
Tragedia zaczęła się w niedzielę 15 maja 2016 rano. Na wrocławskim Rynku policjanci próbowali zatrzymać Igora. Ten wykręcał się im i wyrywał. Przedłużającą się interwencję nagrało dwóch świadków. Na jednym z filmów słychać jak nagrywający woła do policjantów obezwładniających Igora: „Nie duście go”. Na Rynku po raz pierwszy użyto wobec niego paralizatora.
Ostatecznie Igor został obezwładniony, wsadzony do radiowozu i odwieziony na komisariat. Tu rażony był prądem z paralizatora w toalecie. Zdaniem prokuratury był torturowany i za to przed sądem stanęło czterech funkcjonariuszy.
Policjanci zatrzymali nie tylko Igora, ale także dwóch nagrywających. Zabrano im telefony na miesiąc. Jednego ukarano mandatem za przeklinanie a co do drugiego zawiadomiono prokuraturę jakoby utrudniał policyjną interwencję. Ale prokuratura umorzyła śledztwo.
Badająca okoliczności śmierci Igora poznańska prokuratura sprawdzała też czy funkcjonariusze nie przekroczyli uprawnień zatrzymując świadków nagrywających zdarzenie telefonami. Prokuratura w marcu umorzyła postępowanie. Oceniając, że funkcjonariusze prawa nie złamali.
Ale we wtorek wrocławski sąd uchylił tę decyzję. Zażalenie złożył jeden z pokrzywdzonych świadków. Poparła go Helsińska Fundacja Praw Człowieka. W jej opinii każdy obywatel ma prawo nagrywać interwencje policji, a ta nie powinna tego utrudniać ani „podejmować działań odwetowych”. Fundacja uważa, że każdy obywatel nagrywający policję powinien być traktowany jak obywatelski dziennikarz. „Na państwie ciąży nie tylko zakaz nieuzasadnionych ingerencji w działalność dziennikarską, ale również pozytywny obowiązek dokładnego wyjaśnienia wszelkich możliwych ataków na bezpieczeństwo osobiste osób ją wykonujących – zarówno podejrzenia stosowania przemocy, jak i zarzutów co do legalności ich zatrzymania” - mówi Konrad Siemaszko z Fundacji.
Wrocławski sąd uchylił decyzję o umorzeniu śledztwa. Prokuratura musi raz jeszcze przeanalizować całą sprawę. A to znaczy, że policjanci uczestniczący w akcji zatrzymywania świadków z telefonami mogą stanąć przed sądem. I to niezależnie od tego czy śledczy sami wniosą oskarżenie czy umorzą sprawę. Bo po kolejnym umorzeniu pokrzywdzeni będą mieli prawo samemu wnieść własny prywatny akt oskarżenia. Zdarzało się już we wrocławskim sądzie, ze w tego typu sprawach – mimo dwukrotnego umorzenia śledztwa – zapadały wyroki skazujące.