Prawdziwą przyczyną prześladowania Zajakina może być jednak to, że mężczyzna naraził się wielu wysoko postawionym urzędnikom w Rosji, demaskując fakt, że kradli treści, pisząc prace naukowe.
Zatrzymanie jak operacja specjalna
Specjalizujący się w dziennikarstwie śledczym dotyczącym świata nauki Andrej Zajakin jest jednym z twórców znanej w Rosji społeczności internetowej „Dissernet”, która ujawniła, że wielu rosyjskich urzędników, m.in. ci z kręgów zbliżonych do Władimira Putina, uzyskało stopnie naukowe po obronie prac będących plagiatem bądź zawierających treści sprzeczne z nauką.
Do zatrzymania Andreja Zajakina doszło 28 sierpnia tego roku w moskiewskim mieszkaniu dziennikarza. Komandosi z OMON-u (antyterrorystycznej jednostki specjalnej policji) przypuścili szturm na lokum dziennikarza, wchodząc nawet przez balkon.
Nieproszeni „goście” przeprowadzili w mieszkaniu dziennikarza rewizję. Zabrali komputery, telefony i elektroniczne nośniki informacji.
Dziennikarz został aresztowany, a następnego dnia postawiony przed sądem, który zdecydował o zastosowaniu środków zapobiegawczych. Zajakina oskarżono o „sponsorowanie działalności ekstremistycznej”, za co w Rosji grozi kara nawet ośmiu lat więzienia. Może to być kara za przelew tysiąca rubli darowizny na konto Fundacji Walki z Korupcją (FBK), założonej przez Aleksieja Nawalnego. Zajakin zrealizował przelew dzień po tym, jak uprawomocniła się decyzja o uznaniu FBK za organizację ekstremistyczną.
Pierwsza taka sprawa w Rosji
Sąd zakazał Zajakinowi m. in. opuszczania mieszkania od godz. 20 do 8. Tak łagodny środek zapobiegawczy wskazuje, że sąd nie obawia się, iż podejrzany ucieknie. Sędzia zresztą nie miał się na czym wzorować, podejmując decyzję, gdyż zarzut „sponsorowania ekstremizmu” postawiono w Rosji pierwszy raz.
Wkrótce podobny powód do zatrzymań swoich krytyków władza może zacząć stosować częściej. Galina Arapowa z rosyjskiego Centrum Obrony Mediów zauważa, że nie wszyscy ofiarodawcy Fundacji Walki z Korupcją potrafili składać darowizny dyskretnie i władzom nie sprawi trudności odnalezienie przelewów na konto FBK. Dziennikarz „Rosyjskiej służby BBC” Andrej Zacharow zwraca uwagę, że w 2021 roku została udostępniona baza nazwisk 70 tys. osób, które przekazały pieniądze fundacji założonej przez Aleksieja Nawalnego.
Prawdziwy powód prześladowania – zemsta plagiatorów?
Adwokat Andreja Zajakina Michaił Biriukow nie wierzy w to, że jego klient jest prześladowany symboliczną darowiznę.
Według mecenasa prawdziwym powodem, dla którego władza zainteresowała się dziennikarzem, jest jego działalność społeczno-polityczna oraz zawodowa. Andrej Zajakin jest współtwórcą i ekspertem portalu „Dissernet”, nazywającego się wolną społecznością internetową i zajmującą się weryfikacją prac naukowych rosyjskich urzędników.
– Andrej ma wrogów między innymi wśród sędziów oraz w resortach siłowych, wśród osób, których prace doktorskie, a także habilitacyjne często były kupowane i zawierały oznaki plagiatu. W tych kręgach nie jest, delikatnie mówiąc, lubiany – powiedział o swoim kliencie mecenas.
Andrej Zajakin ma stopień doktora fizyki i matematyki. Po ukończeniu studiów pracował naukowo na uczelniach w Niemczech, Włoszech i Hiszpanii. Od 2015 roku zaczął pisać do „Nowoj Gaziety”.
Wśród zdemaskowanych ministrowie i szef rosyjskich szpiegów
„Dissernetowi” udało się wykazać, że plagiatu dopuściło się wielu wysokich urzędników państwowych, m.in. szef Służby Wywiadu Zewnętrznego Rosji Sergiej Naryszkin, jednocześnie prezes Rosyjskiego Towarzystwa Historycznego. Przy czym główny rosyjski szpieg miał kraść cudzą własność intelektualną zarówno przy okazji pisania pracy doktorskiej, obronionej w 2004 roku, jak też habilitacyjnej, obronionej w roku 2010.
Wśród urzędników zdemaskowanych przez „Dissernet” są także inni urzędnicy, uważani za osoby zaufane i zbliżone do rosyjskiego dyktatora Władimira Putina, m.in. Aleksander Biegłow, gubernator Sankt Petersburgu, Władimir Miedinski, były minister kultury pełniący obecnie funkcję doradcy Putina, a także Władimir Kołokolcew, obecny szefem MSW Rosji.
mac
