To porażka Prokuratury Krajowej, która wnioskowała o przedłużenie Krupińskiemu aresztu o kolejne trzy miesiące. - Prokuratorzy nie przedstawili żadnych nowych dowodów winy podejrzanego - uzasadnił Sąd Apelacyjny w Warszawie, odrzucając wniosek o przedłużenie aresztu.
Postanowieniem zaskoczona jest rodzina Olewników. Jej zdaniem Krupiński, kolega i partner biznesowy Krzysztofa Olewnika, odegrał główną rolę w jego porwaniu i zabójstwie. Najbliżsi ofiary dziwili się, że sąd uwierzył w tłumaczenia podejrzanego, iż chciał pomagać w uwolnieniu przyjaciela.
"Polska" próbowała wyjaśnić, jaki jest związek Krupińskiego ze zbrodnią na Krzysztofie Olewniku. Zwolniony wczoraj z aresztu Krupiński został zatrzymany 11 lutego 2009 r. na polecenie gdańskiej delegatury Prokuratury Krajowej. Śledczy mówili, że za jego udziałem w zbrodni przemawia "szereg dowodów".
- Zgromadzony w trakcie śledztwa materiał dowodowy w mojej ocenie nie budził wątpliwości co do udziału Jacka - mówi Danuta Olewnik-Cieplińska - siostra zamordowanego Krzysztofa.
Jak ustaliliśmy, pierwszym wątkiem, który naprowadził śledczych na trop Krupińskiego, była wizja lokalna w domu zamordowanego Krzysztofa. Uczestniczył w niej również Krupiński. Okazało się wówczas, że rankiem 27 października 2001 roku, kilka godzin po uprowadzeniu Krzysztofa, był jako jeden z pierwszych w jego domu.
Wówczas, zdaniem prokuratorów, nie był w stanie przekonująco wyjaśnić, dlaczego się tam znalazł, ani co robił. W trakcie wizji lokalnej okazało się również, że Krupiński zna precyzyjnie wiele szczegółów zdarzenia. Według prokuratorów mógł je znać, tylko biorąc udział w porwaniu.
Kolejnym tropem były billingi telefoniczne. Wynikało z nich, że Krupiński często kontaktował się z porywaczami. A to oznacza, że mógł on być dla przestępców źródłem informacji na temat rodziny, jej zachowania, podejmowanych przez nią działań w sprawie odnalezienia Krzysztofa.
W trakcie przeszukania domu Krupińskiego śledczy znaleźli notatnik z zapiskami zawierającymi szczegóły uprowadzenia Olewnika. Były tam m.in. informacje wskazujące na miejsce, gdzie przetrzymywano Krzysztofa. W trakcie śledztwa Krupiński twierdził, że korzystał z pomocy jasnowidza i na podstawie jego ustaleń sporządzał notatki. Tę samą wersję przedstawił w sądzie.
Jak wynika z ustaleń "Polski", prokuratorzy nie zweryfikowali tej wersji, nie spytali, o jakiego jasnowidza chodzi, aby ewentualnie wezwać go na przesłuchanie.
- Z uwagi na dobro śledztwa, nie mogę ujawniać konkretnych czynności - mówi zajmujący się sprawą prokurator Zbigniew Niemczyk z Prokuratury Krajowej. Podstawą do zatrzymania Krupińskiego były zeznania skruszonych gangsterów.
Pierwszy z nich - Piotr S., uzyskał status świadka koronnego i opowiedział funkcjonariuszom Centralnego Biura Śledczego wiele szczegółów dotyczących uprowadzenia Olewnika. Między innymi dzięki temu udało się zidentyfikować osoby biorące udział w uprowadzeniu. Piotr S. nie zdążył jednak dokończyć swoich zeznań. Szybko zapadł na ciężką chorobę, a po kilku miesiącach zmarł. Przełomem okazały się jednak zeznania innych świadków koronnych, w tym Jarosława Sokołowskiego ps. Masa, byłego członka gangu pruszkowskiego.
"Masa" zeznał, że Krupiński związany był z gangsterami pruszkowskimi i mokotowskimi. Wskazał m.in. na znajomość jego żony z Krzysztofem Mrozowskim ps. Fragles.
Mrozowski był policjantem z brygady antyterrorystycznej, później odszedł z policji i związał się z gangsterami. Przez krótki czas był ochroniarzem znanego gangstera, później trafił do bandy Jerzego Brodowskiego ps. Mutant. Grupa ta odpowiedzialna była za zabójstwo policjanta w Parolach pod Nadarzynem wiosną 2002 roku. "Fragles" został zastrzelony w 2003 roku w trakcie policyjnej obławy na gangsterów na warszawskim Ursynowie.
- "Masa" nie mógł nic wiedzieć na ten temat, ponieważ został świadkiem koronnym w 2000 roku, a wydarzenia wokół Krupińskiego rozgrywały się później, w okresie, o którym nie mógł mieć wiedzy - mówi znający sprawę policjant z Wydziału Ochrony Świadka Koronnego CBŚ.
Krupiński przyjaźnił się z Krzysztofem Olewnikiem od najmłodszych lat. W 1999 roku wspólnie założyli spółkę Krup-Stal (Krupiński miał w niej 70 proc. udziałów, Olewnik 30). Firma miała zajmować się handlem stalą. Krótko przed uprowadzeniem Krzysztofa Olewnika wspólnicy pokłócili się. Olewnik miał pretensje do swojego przyjaciela o nieprawidłowości finansowe, do których dochodziło w spółce.
Krupiński obiecywał, że wszystko naprawi. Z ostatniego spotkania obaj odjechali poróżnieni.
Krupiński wypierał się jakichkolwiek związków z uprowadzeniem przyjaciela. Od początku twierdzi, że robił wszystko, aby pomóc koledze. Także w tym celu miał się kontaktować z gangsterami, którzy uprowadzili, a potem zamordowali Krzysztofa Olewnika.