Ulewy i nawałnice, które wraz z wichurami przyniósł niż Julia, spowodowały gwałtowny wzrost wody w rzekach na Dolnym Śląsku. W ciągu ostatniej doby zostały niemalże osiągnięte normy opadowe lutego. Rzeki na odcinkach górskich i podgórskich wezbrały.
Na górskich dopływach Odry przekroczone są stany ostrzegawcze. Największe wzrosty stanu wody notowane są w zlewni Nysy Kłodzkiej i Bobru oraz Nysy Łużyckiej.
Tymczasem stan alarmowy przekroczony został o 16 cm na Bystrzycy Dusznickiej w Szalejowe Dolnym. Na szczęście, woda zaczyna powoli opadać.
Przypomnijmy, że dziś do godz. 12 ma Dolnym Śląsku obowiązuje ostrzeżenie hydrologiczne I stopnia dotyczące „gwałtownych wzrostów stanów wody”.
ZOBACZ TEŻ:
Niż Julia przyniósł wichury i ulewy. Zerwane dachy i linie e...
Przy każdej próbie budowy zbiorników retencyjnych miejscowi mają jedną odpowiedź: NIE! no to nie, niech Was zalewa pod każdym deszczu bo tak chcecie!
głupek
G
Gość
Parę dni pada i wieje i już stany alarmowe ?
K
Kidawa-Błońska
24 lutego, 15:20, Gość:
Mam pytanie: jak idzie postęp prac z budową zbiorników retencyjnych na Dolnym Śląsku i w Polsce?
a co ? chciał byś w tej 10 latce spłynąć tramwajem wodnym ?
b
biegunka
Nam w Wrocławiu nie ! w razie czego nasz prezydent ma kupa quwn, do spuszczenia jak to było w Gdańsku i Warszawie ?
G
Gorg
24 lutego, 10:26, Rozwój kraju:
Gdzie te szumnie zapowiadane zbiorniki retencyjne ?
zbiornik w rok się sam nie zbuduje ... problem jest taki że teraz to się dzieje strasznie dynamiczne kiedyś snieg topniał sobie 3 miesiące a teraz deszcz leje przez kilka dni kiedyś to był by snieg ... wiec sytuacja jest niebezpieczna i dynamiczna
G
Gość
Mam pytanie: jak idzie postęp prac z budową zbiorników retencyjnych na Dolnym Śląsku i w Polsce?
L
Lech
Przy każdej próbie budowy zbiorników retencyjnych miejscowi mają jedną odpowiedź: NIE! no to nie, niech Was zalewa pod każdym deszczu bo tak chcecie!
G
Gość
24 lutego, 10:28, Gość:
Ostatni byłem na imprezie i wypiłem z 12 piw. Póżniej lałem do Odry z pół godziny. Może to też trochę moja wina
24 lutego, 11:08, Gość:
Może tak. Xd
Chwalą nas wy mnie ja was.....
G
Gość
24 lutego, 10:28, Gość:
Ostatni byłem na imprezie i wypiłem z 12 piw. Póżniej lałem do Odry z pół godziny. Może to też trochę moja wina
24 lutego, 11:08, Gość:
Może tak. Xd
24 lutego, 11:29, Gość:
Jesteś jebitny ziomek
Chwalipięta
G
Gość
24 lutego, 10:28, Gość:
Ostatni byłem na imprezie i wypiłem z 12 piw. Póżniej lałem do Odry z pół godziny. Może to też trochę moja wina
24 lutego, 11:08, Gość:
Może tak. Xd
Jesteś jebitny ziomek
z
znafca
24 lutego, 09:16, Mucha cece:
To co suszy już nie będzie i co tu wymyślą ci znawcy?
Ucz się dziecko, ucz. Półrocze zimowe jest okresem w którym odbudowują się zasoby retencji glebowej. Problem jest gdy po suchym lecie i jesieni występuje mało śnieżna zima. A po niej sucha wiosna i lato. Wtedy rośliny przy braku opadów nie mogą pobierać wilgoci glebowej. Jeden dzień intensywnych opadów nie załatwi sprawy sprawy suszy. Przy intensywnych opadach dużo wody spływa powierzchniowo do rzek, a nawet 20 mm opadu w niewielkim stopniu zwilży wysuszoną glebę nie mówiąc o podniesieniu poziomu wód gruntowych. To co powoduje w rzekach zagrożenie powodziowe to to co spłynęło - i ta woda w zasadzie jest dla rolnictwa stracona, bo odpływa do morza. Oczywiście lokalnie próbuje się stosować tzw. małą retencję, ale to kropla w morzu potrzeb.
f
fachura
24 lutego, 09:26, Ayre:
Czaly czas slyszalem o suszy, jaka to ona głeboka, hydrologiczna i w ogole cuda na kiju. Nagle w dobę osiągnelismy stany alarmowe i normę opadow za caly luty...ktos tu jest kłamczuszkiem.
Raczej twoja wiedza i zrozumienie obiegu wody w środowisku jest bardzo powierzchowne.
G
Gość
24 lutego, 10:28, Gość:
Ostatni byłem na imprezie i wypiłem z 12 piw. Póżniej lałem do Odry z pół godziny. Może to też trochę moja wina
Może tak. Xd
G
Gość
"Na górskich dopływach" - redakcjo, skąd wy bierzecie takich analfabetów ???? - przecież język tych pismaków to jakiś zulu gula :))
G
Gość
Ostatni byłem na imprezie i wypiłem z 12 piw. Póżniej lałem do Odry z pół godziny. Może to też trochę moja wina