Incydent miał się wydarzyć w środę, w czasie lubelskiej odsłony protestu, odbywającego się w ramach Ogólnopolskiego Strajku Kobiet. Tak mówi o nim jedna z osób, która złożyła skargę.
- Chciałem, żeby policjanci spisali narodowców, którzy swoją obecnością zakłócali manifestację Strajku Kobiet. Policjant najpierw ostentacyjnie się odwrócił do nich tyłem, a potem poprosił o dokumenty, ale mnie - relacjonuje Sławomir Jawor (PO). I kontynuuje: - Zapytałem go więc, czy nie widzi nic niezgodnego z prawem w widocznych znakach krzyży celtyckich i napisami „white power”. Powiedział, że nie zna angielskiego więc nie będzie interweniował. A koledzy mu przytaknęli.
Co na to policja?
- Do patrolu podszedł człowiek z żądaniem usunięcia z miejsca manifestacji trzech mężczyzn, którzy stali przy ul. Królewskiej 3, przyglądając się protestowi. Nie zakłócali przy tym jej przebiegu ani porządku publicznego. Mężczyzna twierdził, że mają oni na czapkach niestosowne napisy i jego zdaniem łamią prawo - odpowiada Renata Laszczka-Rusek, rzeczniczka KWP w Lublinie. I dodaje, że miał on usłyszeć, że nie ma podstaw do interwencji. Policja zapowiada rozpatrzenie skargi.
ZOBACZ TEŻ: Ogólnopolski Strajk Kobiet. Protesty w Lublinie przed biurem PiS