Ogień, który wybuchł na górze Orvilos (znanej jako Slavyanka w Bułgarii) wzdłuż granicy grecko-bułgarskiej w Serres, wciąż nie został opanowany mimo starań strażaków. Według publicznego nadawcy ERT ogień strawił 1500 hektarów lasów i niskiej roślinności. W czwartek rano płomienie pojawiły się w odległości 4 kilometrów od wioski Achladohori, co spowodowało, że mieszkańcy otrzymali powiadomienie, aby zachować wysoki poziom pogotowia.
Na razie górą jest żywioł
Na miejsce wysłano kilkudziesięciu strażaków wspieranych przez 17 pojazdów, dwa samoloty i helikopter. Bułgarski minister spraw wewnętrznych Kalin Stoyanov podał, że pożar rozprzestrzenił się na bułgarską stronę granicy. Według agencji prasowej Bułgarii (BTA) Sofia zwróciła się o uruchomienie unijnego mechanizmu ochrony ludności. W odpowiedzi Bruksela wysłała dwa francuskie samoloty gaśnicze i maszynę zwiadowczą, aby pomóc Bułgarom. Z kolei Sofia zaangażowała do walki z ogniem swoich żołnierzy.
Przeklęte pola minowe
Akcję gaśniczą utrudnia jednak znajdujące się w okolicy pole minowe. W rezultacie większość akcji gaśniczych prowadzona jest z powietrza.
Rzecznik straży pożarnej Vasilis Vathrakogiannis powiedział, że doszło do eksplozji w kopalniach sięgających czasów II wojny światowej. Dodał, że armia otoczyła teren kordonem i że Ateny i Sofia utrzymują otwartą komunikację w celu koordynowania działań gaśniczych.
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Portal i.pl codziennie. Obserwuj i.pl!
