Dwa miesiące po wyborach w Niemczech liderzy SPD, Zieloni i FDP uzgodnili w środę umowę koalicyjną. Wiadomo, że nowy kanclerz rozpocznie rządy na początku grudnia. Niemieckie media podkreślają w piątek, że nowa koalicja rządząca może wiązać się z diametralną zmianą stosunku do gazociągu Nord Stream 2.
„Sueddeutsche Zeitung” zwraca uwagę, że w zaprezentowanej umowie koalicyjnej „Nord Stream 2” nie pojawia się w ogóle, choć jest to – zdaniem dziennikarzy tego tytułu – najważniejszy sporny temat w niemieckiej polityce zagranicznej. „Nie oznacza to jednak, że nowa koalicja trzyma się linii odchodzącego rządu, który próbował ostatecznie przeforsować ukończenie i oddanie do użytku kontrolowanego przez rosyjski państwowy koncern Gazprom gazociągu” – czytamy. Gazeta wskazuje na zapis znajdujący się na 59 stronie umowy, w myśl którego „projekty energetyczno-polityczne także w Niemczech obowiązuje europejskie prawo energetyczne”. Ten zaś – podkreślono – może wkrótce okazać się kluczowy. Zdaniem przedstawicieli nowej koalicji, których opinie przytacza gazeta, właśnie w tym zapisie zawiera się fundamentalna zmiana kursu.
„Sformułowanie jest wyraźnym sygnałem dla Komisji Europejskiej, że nowy rząd nie nalega w pierwszej kolejności na dokończenie rurociągu, ale na przestrzeganie przepisów UE, według których operator gazociągu musi być rozdzielony od producenta gazu” – czytamy. Jak podkreśla dziennik, struktura własnościowa w Nord Stream 2 nie odpowiada unijnym regulacjom.
Zmiana kursu wobec gazociągu będzie – zdaniem „Sueddeutsche Zeitung” – korzystna dla Brukseli, która nie będzie już musiała dokonywać wyboru pomiędzy przestrzeganiem unijnego prawa a pójściem na wojnę z Niemcami.
