Władimir Putin ogłosił w środę częściową mobilizację w Rosji. Decyzję zakomunikował w wyemitowanym rano orędziu. Mobilizacja dotyczyć rezerwistów oraz żołnierzy kontraktowych. Z informacji przekazanej przez rosyjskiego ministra obrony Siergieja Szojgu wynika, że zostanie nią objętych 300 tysięcy osób.
Rosyjski dyktator zapowiedział również podjęcie wszelkich niezbędnych kroków do obrony suwerenności, bezpieczeństwa i integralności swojego kraju. Jak dodał, obejmuje to także broń atomową.
Decyzję rosyjskiego prezydenta skomentowali w rozmowie z portalem i.pl poseł Zjednoczonej Prawicy Marek Ast i poseł Nowej Lewicy Przemysław Koperski.
"Putin zaczyna tracić twarz w swoim społeczeństwie"
– To jest oczywiście próba wywarcia nacisku na przede wszystkim społeczność międzynarodową, bo jeżeli chodzi o Ukrainę, to Ukraińcy dzielnie się bronią, bronią swojego terytorium, swojej niepodległości i bez względu na to, czy będzie częściowa, czy pełna mobilizacja, to na pewno się nie przestraszą. W działaniach wojsk ukraińskich niczego to nie zmieni – ocenił Marek Ast. Poseł Prawa i Sprawiedliwości zwrócił uwagę na ostatnie sukcesy Ukraińców na froncie. Z tego względu - jak podkreślił - Władimir Putin też zaczyna tracić twarz w swoim społeczeństwie, w związku z czym musi podjąć jakieś działania.
– Natomiast ten ruch jest na pewno na pokaz, na użytek społeczności międzynarodowej: "zobaczcie co zrobię, jeżeli szybko nie doprowadzimy do jakiegoś ustalenia zakończenia tej wojny". Oczywiście na warunkach Putina i oczekiwanie jest pewnie takie, żeby społeczność międzynarodowa, przede wszystkim Niemcy, Stany Zjednoczone przyzwoliły na kroki dokonane już przez Putina.
"Odzew powinien być jednoznaczny"
Z kolei zdaniem Przemysława Koperskiego z Nowej Lewicy, dzisiejszą decyzję rosyjskiego przywódcy należy odczytywać w kontekście referendów, które zapowiedziano na okupowanych przez Rosję terenach Ukrainy.
– Z naszej strony powinien być jednoznaczny odzew, tzn. jeszcze większe wsparcie dla Ukrainy ze strony społeczności międzynarodowej. Wiadomo, że Polska jest bardzo zaangażowana w pomoc Ukrainie, (...), tak samo jak Stany Zjednoczone, ale myślę że w momencie, kiedy ta agresja słowna, częściowa mobilizacja w Rosji staje się faktem, (...) to również to wsparcie dla Ukrainy powinno być większe – ocenił parlamentarzysta. Dodał, że Europa i świat nie mogą się przestraszyć tych pogróżek.
lena