Z powodu olbrzymich opadów śniegu i gęstej mgły delegacji z premierem Mateuszem Morawieckim aż trzy godziny zajęło pokonanie 148 kilometrów dzielących lotnisko w Zurychu do górskiego Davos, najwyżej położonego miasta w Europie – podaje portal Money.pl. Wszystko z powodu drastycznych ograniczeń prędkości zarządzonych przez szwajcarską policję, która zapewnia bezpieczeństwo światowym liderom biorących udział w forum. Opady śniegu w Szwajcarii sprawiły również, że niemożliwe było latanie śmigłowcami. W środę pogoda się jednak uspokoiła, a drogi zostały odśnieżone.
Premier Morawiecki, który wraz z polską delegacją zatrzymał się w miejscowej klinice – podczas Światowego Forum Ekonomiczego pełniącej rolę hotelu – już w środę odbył pierwsze spotkania, m.in. z sekretarzem USA do spraw energii Rickiem Perrym i prezesem Google Sundarem Pichaiem. Z kolei na czwartek zaplanowano rozmowy szefa polskiego rządu z premier Norwegii Erną Solberg, premierem Danii Larsem Lokke Rasmussenem oraz szefem holenderskiego rządu Markiem Rutte. Komenatorzy podkreślają, że pierwsza wizyta Morawieckiego w Davos będzie dla polityką szansą na zmianę wizerunku rządu w Warszawie, który ucierpiał m.in. z powodu krytykowanych przez UE reform sądownictwa. Do Davis poleciał też prezydent Andrzej Duda.
Davos 2018. Prezydent Andrzej Duda: Zachęcam do inwestowania w Polsce
W Światowym Forum Ekonomicznym wezmą udział tacy liderzy, jak Angela Merkel, Emmanuel Macron czy Theresa May. Światowe media niecierpliwie czekają jednak na prezydenta USA Donalda Trumpa, który do Szwajcarii dotrze w piątek. Amerykanin przybędzie do Davos pierwszy raz, zeszłoroczne forum zbiegło się bowiem w czasie z jego inauguracją. Obecność Trumpa budzi ekscytację, prezydent przez ostatni rok nie unikał bowiem kontrowersyjnych decyzji i wypowiedzi, nie inaczej może być więc w Davos. Oprócz tego Trump nie cieszy się wielką sympatią zachodnich liderów, co także podgrzewa atmosferę.