Pierwsza rozmowa Pablo Escobara z synem o narkotykach nie była inicjacją. Ojciec nie wprowadził chłopca w sprawy niesławnego kartelu z Medellín zajmującego się przemytem kokainy, a jedynie ostrzegł go przed niebezpieczeństwem, jakim są narkotyki.
37-letni Juan Pablo Escobar Henao miał dziewięć lat, gdy w Hacienda Napoles, luksusowej posiadłości rodzinnej oddalonej o 90 km od Medellín, ojciec pokazał mu stół zasypany próbkami narkotyków, które do tamtej pory przyniosły mu fortunę o wartości 3 mld dol. Siedząc przy basenie wśród posągów dinozaurów, Escobar oświadczył synowi, że ma trzymać się z daleka od narkotyków. Powiedział też, że nie chce, by chłopak odziedziczył jego narkotykowe imperium, które w tamtym czasie odpowiadało za 80 proc. kokainy przemycanej z Bogoty do Madrytu i Nowego Jorku. Niespełna dekadę później, w grudniu 1993 r., król kokainy zginął podczas szturmu z udziałem amerykańskich snajperów zwieńczającego jedną z największych operacji antynarkotykowych w historii kraju.
Niedawno Escobar junior, architekt i projektant koszulek mieszkający w Buenos Aires, wydał książkę o "najlepszym ojcu na świecie". Pablo, bezwzględny przestępca, w jego oczach jest człowiekiem kochającym i za wszelką cenę chroniącym swoją rodzinę, zachęcającym dzieci do nauki i obsypującym je luksusowymi prezentami, jak np. prywatna arena do walk byków.
10 najbardziej przerażających seryjnych morderców w historii...
- Mój ojciec dbał, by jego dzieci były szczęśliwe - powiedział "The Sunday Times". - Nie tylko dzięki wspaniałym prezentom, ale też za sprawą miłości i czułości, jakich zaznawaliśmy od niego przez całe życie.
Książka "Pablo Escobar: Mi Padre" to kolejna w tej rodzinie próba ukazania historii brutalnego barona narkotykowego z innej perspektywy. W Kolumbii, gdzie Escobara porównuje się do Robin Hooda, książkę wyprzedano w kilka dni.
Pozytywny obraz Escobara, który kiedyś zabił 107 pasażerów samolotu, licząc, że wyeliminuje niewygodnego polityka - akurat nie było go na pokładzie - może oburzyć tych, którzy wiele wycierpieli w czasach, gdy krwawą ręką rządził kolumbijskim rynkiem kokainowym. Syn zapewnia jednak, że nie próbuje oczyszczać jego imienia.
- Jego największą zaletą jest miłość do rodziny - mówi. - Ale najgorszą wadą była skłonność do przemocy poza domem. Nie próbuję go wybielać. Chcę tylko opowiedzieć prawdziwe historie... Zdaję sobie sprawę z przemocy, która była udziałem mojego ojca.
Escobar junior wzywa do zalegalizowania narkotyków, przekonując, że to ograniczy handel. W okresie swojej największej świetności przychody kartelu jego ojca sięgały 60 mln dol. dziennie - część pieniędzy Escobar przeznaczał na korumpowanie urzędników państwowych i policji, którym stawiał ultimatum "plata o plomo" (srebro albo ołów, czyli łapówka albo ołowiana kula). Syn narkotykowego barona, właściciel firmy produkującej T-shirty z podobizną Escobara, po śmierci ojca zbiegł do Argentyny z matką Marią Victorią i siostrą Manuelą. Początkowo wnioskowali o azyl w Mozambiku, ale im odmówiono.
Wbrew oficjalnej wersji wydarzeń, które doprowadziły do śmierci ojca, Escobar junior twierdzi, że ten wcale nie zginął od kuli snajpera, ale popełnił samobójstwo strzałem w ucho, gdy rozpoczął się szturm.
Życie w Argentynie było dalekie od luksusów, jakich oboje z siostrą zaznali w rodzinnej rezydencji w Kolumbii, gdzie wybierali sobie zwierzęta do prywatnego zoo, kartkując magazyn "National Geographic", bawili się wśród rzeźb dinozaurów naturalnej wielkości, a w 500. rocznicę odkrycia Ameryki przez Kolumba pływali w basenie trzema replikami jego statków.
Nudzisz się w domu? Obejrzyj te seriale, są najwyżej ocenian...
W nowej ojczyźnie musieli zmienić nazwisko i żyć incognito przy bardzo ograniczonych środkach. W wywiadzie dla argentyńskiego czasopisma Maria Victoria narzekała, że żyją jak "żydowska rodzina w hitlerowskich Niemczech" i że jej córkę wyrzucono ze szkoły z powodu zbrodni ojca.
Mimo tego młody Escobar zapewnia, że żadne z nich nie chciało przejąć lukratywnego biznesu po ojcu. - Ojciec nas ukrywał - mówi. - Byliśmy dosłownie otoczeni milionami dolarów, ale chodziliśmy głodni, bo nie mogliśmy wyjść i kupić jedzenia. To była poważna lekcja życia, która na zawsze zniechęciła mnie do przestępczej drogi.
Kilkoro członków najbliższej rodziny jego ojca próbuje odkupić jego grzechy. Siostra Pablo Escobara Luz Maria jeździ po kraju i zostawia listy z przeprosinami na grobach ofiar kartelu z Medellín - w tym Luisa Carlosa Galana, kandydata na prezydenta, którego Escobar kazał zabić w sierpniu 1989 r.
- Codziennie myślę o tych wszystkich ludziach, którzy cierpieli i cierpią przez mojego brata - mówiła niedawno. - Proszę o przebaczenie.
POLECAMY: