- Mój syn jest pełnoletni. Ma prawo decydować o tym gdzie chce spędzić przerwę, czy chce pójść do pobliskiego sklepu lub zjeść coś innego, niż to co oferuje mu szkoła. Jeśli się źle poczuje, to przecież nie muszę mu pisać zwolnienia, bo jest dorosły, ale ze szkoły nie wyjdzie - irytuje się jedna z matek. - Dwa dni pod rząd spóźniłem się na lekcje i dostałem naganę bo na długiej przerwie wyszedłem ze szkoły i zamknięto mi po dzwonku drzwi. To i tak dobrze, że zostałem wpuszczony - opowiada jej syn.
- Zapis o zamknięciu szkoły widnieje w regulaminie i statucie szkoły. Rodzice i uczniowie co roku są o tym informowani. Mają prawo składać zażalenia oraz wpływać na te zapisy. Nie podjęli nigdy jednak takiej inicjatywy - odpowiada dyrektor szkoły Grażyna Skrętkowicz.
Dyrektorka podkreśla, że obowiązkiem szkoły jest zapewnienie uczniom bezpieczeństwa w czasie zajęć. - Dopiero niedawno zamknięto niedaleko szkoły punkt z dopalaczami, złapaliśmy tu kiedyś dealera, przed szkołą pobito też naszego ucznia. Nie chcemy dopuszczać, do takich sytuacji. Poza tym rozmawiałam z uczniami, większości chodzi o to, aby zapalić papierosa. Pobliscy mieszkańcy skarżyli się, że w ich bramach uczniowie palą i zostawiają bałagan - mówi dyrektorka.
W szkole uczniowie mają dostęp do boiska szkolnego i placu. W sklepie są świeże bułki i można korzystać ze stołówki szkolnej. Dyrekcja jest przekonana, że uczniowie mają dostęp do wszystkiego, co niezbędne.
O zamkniętych drzwiach do szkoły pisaliśmy na prośbę uczniów już przed rokiem. Sprawą zainteresowało się wtedy kuratorium. Poprosiło dyrektorkę o wyjaśnienia. Uznało je za przekonujące.
- Dyrektor wyjaśniła nam, że zapis o zamknięciu szkoły znajduje się w statucie i regulaminie oraz że uczniowie i rodzice są o nim informowani. Szkoła zobowiązana jest zapewnić bezpieczeństwo wszystkim uczniom, a równe traktowanie uczniów klas pierwszych i czwartych jest wartością nadrzędną tuż po kwestii bezpieczeństwa - mówi Krystyna Kaczorowska z kuratorium.
Inaczej na sprawę patrzą przedstawiciele Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. - To nie jest do końca w porządku, zwłaszcza w przypadku osób pełnoletnich. Osoba pełnoletnia ma prawo zdecydować, gdzie spędzi 15-minutową przerwę. Ma obowiązek uczestniczyć w lekcji, a jeżeli spóźni się powinna ponieść konsekwencje. Niektórzy wychowujący lubią niestety iść 'na skróty". Najłatwiej ograniczyć, zakazać, nakazać, kontrolować, monitorować zamiast uczyć odpowiedzialności, podejmowania decyzji i ponoszenia konsekwencji - komentuje Elżbieta Czyż z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.